Dialekt małopolski - Żywiecczyzna
Tekst gwarowy — Złatna 2
Halina Karaś   

Tekst nagrała Weronika Iwanek. Przepisały: Weronika Iwanek, Agnieszka Piotrowska, Izabela Stąpor. Weryfikacja zapisu i opracowanie – Halina Karaś.

Informatorka: Anna Ciapka, ur. w 1931 roku w Złatnej. Rodzice też pochodzili ze Złatnej, byli pracownikami leśnymi. Mąż był miejscowym cieślą.
 
 
 
 
 
 

O pobożnym chłopie




Był tam taki chłop, był bardzo pobozny. No i... idzie ogromno burza, pioruny bijo, grad idzie. On wyseł z goło głowom na pole, różaniec do rynki i bardzo sie modli. Ino w tem sie nie było wolno
smylić modlitwom. I modli sie, prosi Boga, żeby łocalały pola, te, te ziarna... I tak te swoje modlitwy wszystko wypominoł, i mówi:
Pórz na ten srąb, tam była ch|ałupa, któro była wybudowano z drzewa, ale jesce dachu ni miała. To do tej chałupy, tam, co była wybudowano, to poł srębu samego gradu – jak kurzy jajka – naleciało. Że psiez dwa
tydnie w lecie to tajało. I to zawse mi łopowiadoł mój teściu
o takik rzecak, bo, bo jego kuzyn tam mieszkoł. Pani kochano, a ileż tu... jako u... Par, usytuui... Był gospodorz, miał śtyry krowy, trzi byki, bo tak bywało, dwa kónie. No i póki un zył, jałówki, byki, wszystko miał chłop chłowoł. Moja kochano, jak ten chłop sie pominął, bo sie zabił traktorem, jak sie tam jedzie spod... do... do... łokropno przepaś była. I to było tymu, no, pietnaście lat. I teraz moj zięć tam seł. Idzie i widzi, ze idzie chłop tam. Godo, na jaw, Franek zięć. Godo: Na jaw widzem, że idzie Cypuła Jasiek. No powiecie, cy sie to nie przedstawio jesce teroz w tym wieku ludziom. Wszyscy godo: Franek, na może ci sie przewidziało. Nieprowda,
widziołek Jaśka, no. Tam było
bo¦gajstwo, wszystko, jag on zginął, wszystko poszło w nic, wszystko. No. To jest tak. Ale wiycie, takik przepowiedni rozmaitnyk, no, to jest bardzo duzo, ale, to zem na to nie była przysykowana...