Tekst nagrała w czerwcu 2007 r. Alina Kępińska (wraz z koleżankami Izabelą Winiarską-Górską i Izabelą Stąpor), transkrypcja, podział i opracowanie tekstu: Alina Kępińska, wstępna transkrypcja części tekstu: Monika Kresa.
Pani Baranowska zajmowała się domem i wychowaniem dzieci, nie pracowała na roli, bo jej mąż trudnił się kowalstwem. W czasie wojny państwo Baranowscy, choć wysiedleni z własnego domu, pozostali w Tumie.
Kotuś, to
take było, że, tu miałam su
msiada jednygo, to mówili, że tu na jego zimi, no to i my jesteśmy. To mioł takiygo syna tyż jak i ten mój był,
oba takie były. Tak sie kolegowały mocno
łoba, że, tyn
Nimcioszek z tym mojim synem, że
ło Jezus kochany, bez siebie ni mogły żyć. Jak ta Nimka tam co
ź robiła na patelni, jak to gołąbki robiła albo tam jakieś tam co
ź robiła, no takie jak to do jedzenia było, to przecież dobrze jadły, to porwoł jedną bułke, do
kesini schowoł, drugą sobie, i
w nogi oba, uciekły, to:
czekej, ja ci dam, mówi, bydziesz
Barankowi wynosił, mówi.
Hale un nie, nie słuchoł, un swoje robił, nie? A ciasto, to tyn jego ojciec jeszcze nie poszed do wojska, bo na wojne go zabrali niedługo, dobry facet był,
pierszorzenny, pani, ale mówi tak: no, Wielkanoc, mówi, będzie, nasze dzieci sie kolegują, powiado, i mój będzie place
g jad, a wasz co, powiado, bydzie. Ja wam dam, przydźcie z workim i powiedźcie, że poczszebujecie pożyczyć mąki, jak bydzie żona, przy żonie. Dobry Nimiec był. Dwanaście kilo wam dom, tej mąki wam dam, no i mówi, żebyście dwa placki, mówi, upiekli na święta, żeby tyn
dzieciok mój miał, tak jak i ten bydzie mioł, to żeby i
łon miał.
Wzinam worek taki ładny, biały, lniany, poszłam i mówie: panie Beker, pożyczy pan mi mąki na święta, to ja panu
łoddam, a ta Nimka mówi, jego: a skąd
my wy
łoddacie, mówi. Mój pan mi do, mówie, pszynice i zmieli sie i wom oddom, no i tak było. Te dwanaście kilo mi waży i sie śmieje, nie? I zważo mi te dwanaście kilo mąki, ty
lko mówi, że: ja pójde zobaczyć, czy wy upieczecie placek, a ja mówie: no, na pewno upieke i zobaczy pan, jaki bydzie dobry. A mleko macie, mówie: a skąd? to na kartki, to dzieci, mówie, wypiją. Jak pójde do miasta, przyniese, to oddom, a uni odstawiali do mleczarni, to poszed do mleczarni, nie zaniós wszysko, ino zostawił. Taki duży garnek przyniós mi tego mleka, i masła tak z pół kilo mi przyniós, i to, mówi, troche włożycie, a
reśte zostawcie. Jak bede mogła, tak zrobie. Pani, jakie placki my sie upiekły, to. Som jod tyn placek,
ale, mówi, placek zeście
upiekli. Jim sie mówiło, panie, a uni to nom mówili wy. Oni to wszystkim mówili, jak starszym, a jak młodszym, to ty mówili nam.