Dialekt mazowiecki - Łowickie
Tekst gwarowy — Piaski 2
Halina Karaś   
Tekst nagrały: Katarzyna Jędrasik, Magdalena Jackowska, Ewelina Sobol, Anna Szmytkowska (26.11.2006 r.), przepisała go Monika Kresa, weryfikacja zapisu i opracowanie – Halina Karaś.

Informator: Kazimierz Odolczyk, ur. w 1955 roku w Piaskach. Rodzice byli miejscowi. Pan Kazimierz ma wykształcenie średnie techniczne (i studium pedagogiczne).

Wigilia Bożego Narodzenia



W Wilijom Bozego Narodzynio od samego rana juz był w chałupach rwetes, juz kobiety lotały,
sprzuntały, ganiały dzieciokół, zeby
wymietały z kazdych kuntków pajęycyny, śmieci, no bo to było wielkie
świnto w całym roku Boze Narodzenie. Sykowały tyz do zjedzynio na kolacyjo, rózne rzecy, ale trza tu powiedzieć szcerze, ze to w winksości chałupów to tak sie nie przelewało i
nie beło tak tych potraw parenaście, ino beło tak nojcynścij sykowane śledzie, grzyby, te co uzbierały w lato, no jesce jak tam puncków napiekły na łoleju, bo to prze beł post, Adwynt, jak cekały, to nie trza beło piec na śmalcu, ino na na łoleju, no i tako była kolacjo, a jak sie juz
zacyno ścimniać, tam wysyłały jakiego parobka, albo dziecioka zeby wyglądoł na dwór, cy juz sie ścimniało, cy juz gwiozdki widać, i dopiyro wtedy był to cas, zeby usiąś wedle stoła, ale nie zawse gwiozdy beły, no i tak se wrózeły: jak beło niebo zaciymnione
chmuramy, to wrózeły, ze bedzie rok na mleiko, ze bedom krowy dawały, no, sporo mleika, jak beło na niebie wiele gwiozd i beło niebo bez
chmurów, to wtedy kobiety sie cieseły, ze bedom mieć jojka, ze bedom kury niesły sie, no, jak juz przysła pora siadać do stołu, to wszystkie siodały, chłop przynosieł plocheć siana ze stodoły, kłod pod łobrus, na stół, a w drugim rynku niós snopek słomy i snopek słomy był stawiany w kuncie chałupy, no tu mo sie rozumić, jak godołem wceśnij, ze chałupa była wysprzątano, wymieciono, na glinie posypany żółty piosek, bo to ło tak świątecnie, nowe za łobrazamy z bibuły, kobiety robieły juz przez cały Adwynt jesinium kwiotki, juz sykowały przez cały Adwynt róźne cudyńka na choinke, pajacyki, baletnice i łańcuski z papiru kolorowego, zeby juz, na Wilijom mieć to wszystko zrobione, a jesce Wilijom rano strojeły choinke. Kiejś downi,
downi, to beła strojono choinka nie świrkowo, ino sosnowo, jak jesce
godali mój dziadek to ze sosny, dopiro późnij chtoś tam wymyślał, skundś to przysło no i zacyny, ze to niby ładniejso, tako sykowniejso choinka ze świrku. No i siadały do kolacyji wigilyjny, pirwsy zacynoł gospodorz, broł łopłatek z talyrzyka, no i podchodzieł do swojej kobiety, łamały sie, życeły sobie tam, no, co życeły wiadomo, to co sie życy jedno drugimu. No a później z dzieciokamy, jesce
jak zyły teście, cy dziodki, to z teściamy, no ji siadały i jadły. Bez cały tyn cas, kiej jadły kolacyjom, to kobiecie nie wolno beło sie podnieś od stołu, łuna musiała mieć wszystko nasykowane, bo wierzeła, ze jak bedzie siedziała, dopóki sie wszystkie nie najedzum, to na drugi rok bedum ji dobrze kury lyngły z jojków kurcoki, bo jak tylko sie by zapomniała i
sie kryncieła, to przepod, umar w butach, na drugi rok zodno kura kurcoków nie wysiedziała, wszystkie sie kryncieły, jojka gnietły, łozimbiały, no i tak wierzeły i tak sie moje kochane sprowdzało, jak już sie ponajodały i od stołu
podniesły sie, to kobieta sie
wzina za sprzątanie, a chłop broł łopłatek, zakryncoł ten łopłatek w siano i sed do łobory, tyn łopłatek dawać stworzyniu, krowom, kóniom, łowcom, bo to tyz, no, przez Boga stworzone i
tys mu sie nolezy, zeby tyn łopłatek połknyły. W niektórych wsiach jesce późnij wiecoramy sły z kobietom do sadu, no ji, wiedziały przecie tego roku, któro jabłónka i które drzewo łowocowało, które nie, no ji tam życeły, łodprawiały przy tyj jabłónce, zeby rodzieła, chłop strasył sikierom, godoł: jak bedzies rodzieła cy nie, to kobieta za jabłónkom godała: bede i tak trzy razy: bedzies rodzieła cy nie? Kobieta: bede, a jak nie odpowiadała, jak niby na niby to: bo cie zetne, no i moje kochane, jak tak postraseły te drzewa w sadzie, to i sie na drugi rok i jabka znalazły, i gruski i
ślywki i beło do zjedzynio bez zime i na przetwory, i na marmolady kobiety miały o ta, a które w to nie wierzeły, to ni miały ani łowoców, ani przychówku w oborze, ani w podwórku, no to tak to beło. Po świntach na Nowy Rok znoj to młode chłopoki i dzieuchy chodzieły po wsi, to beły kolendniki, chodzieły z gwiozdom, no i ta jedyn niós gwiozde, jedyn beł ubrany za diobła, jesce inny był ubrany za anioła, cy tam dzieucha jako, no nojcynścij to chłopoki, ale dzieuchy późni tyz to sie wkryncały, no i beł król Herod, no i tam jesce co komu sie przypomniało, to sie przebierały, no i moje kochane chodzieły od chałupy do chałupy, śpiewały kolyndy, no i tam co któro kobieta miała, to i dała, to ta jojko, ta placka, no bo to
wieta, no bo to bieda beła i tyz sie bawieły, jak tylko mogły, se tyn cas urozmaicały.



Fot. Piotr Wysocki