Dialekt śląski - Śląsk środkowy
Tekst gwarowy — Wilcza 2
Monika Kresa   
Informator: Paweł Nowak, urodzony w Wilczy w 1930 roku. Skończył dwie klasy szkoły podstawowej, pracował w kopalni przy naprawie maszyn. Matka pana Pawła pochodziła z Zabrza, ojciec urodził się w Essen Borberg.

Materiał zebrany przez: Wojciecha Lenartowicza, Agnieszkę Komorowską i Monikę Kuśmirek.
Zapis i opracowanie: Monika Kresa. Weryfikacja: Halina Karaś.


Utoplec



A jakieś ludowe opowieści o jakichś duchach, skrzatach, legendy tutaj występują typowe dla Wilczy i okolicy?
Na tym drugim
kouńcu tam był wielki
stow i tag woda z Wilczy i z Ciurżynic schodzi się w jedno miejsce i tam był olbrzymi stow,
przi tym stawie był młyn wodny prawda i tam sie zadomowił
utoplec,
kiery pod
rostomajtymi postaciami
wysteympował,
niroz koza na dródze, przechodził ktoś, bo tukej tak, tu nie było żodnego środka komunikacji,
jeno dworzec,
banchof był w Szczygłowicach, kolejo, jak ktoś przijechoł, a był z Wilcze(j), to musioł ze Szczygłowic iść po nogach, a tam ze Szczygłowic, to była po
łobydwóch strónach drougi rosły
pórzundne buki grabczoki, graby, grabczoki na to go…, nazywali, tam się każdy boł iść, bo ten utoplec grasowoł nie, i tak wciągoł, żeby do tego stawu wleyźć, ale cóż prziszła więykszo woda i zerwała wał i nie było wody i utoplec
prziszoł do Mozgaliczki, do Francki i
pado: Francko, pożyczejcie mi te wasze chyrtum pyrtum, a jak się przepyrtum to wom
zajś przypyrtum te wasze chyrtum pyrtum. Dziwicie, co to jest. To jest zajś po naszymu to tragacz, a jeszcze inaczyj to powiedzmy taczka, jak taczka jednokołowo, tylk... że to było zrobioune z drzewa, tu było tako drabinka ji dwa takie drąużki szły, tu były jeszcze poprzeczki, że na... to było lekie i na tym przeważnie wozili z lasu
charpyncie czy nawet zboże zwozili na tym, tragacz, a on nie wiedzioł jak sie to na... i pado chyrtum pyrtum i rzeczywiście jak się przepyrtoł to
przipyrtoł te chyrtum pyrtum Francyji, pado: „
Kiejś była tako dobro du mnie
sa mosz talara. Schowała talara. Pada: no to sie
kupia porzoundno kiecka, poszła do
sklepiorza, bo tukej przed wojnom, przedtem to jak był skleyp spożywczy to było wszystko w nim, to były
gwojździe, były materiały, co kobiyty
poczebowały, czy chłopy galoty
manszestrowe, tam wszystko było, no i zachodzi, wybrała sie materiał i chce płacić, a tu zamiast talara miała listek dymbowy
tag jom ło...
łocyganił tyn utoplec.