Dialekt mazowiecki - Łowickie
Kultura ludowa
Ewelina Kwapień przy współudziale Alicji Dyl oraz Piotra Wysockiego   

Ziemia łowicka to region, który pokrywa się z terenem dawnego Księstwa Łowickiego i jego najbliższej okolicy. Głównie czynniki polityczne i ekonomiczne (np. późne przyłączenie Mazowsza do Korony Polskiego) spowodowały, że powstał tu odrębny region etnograficzny, zamieszkiwany przez tzw. grupę etniczną Księżaków Łowickich. Od sąsiadów wyróżniali się nie tylko gwarą, ale też zwyczajami, obrzędami, strojem, sztuką, budownictwem, urządzeniem wnętrza mieszkalnego, wreszcie muzyką, pieśnią i tańcem.

Budownictwo

Przed rokiem 1864, czyli w czasach pańszczyźnianych wieś skupiona była zazwyczaj na niewielkim obszarze, często w pobliżu zbiornika wodnego – stawu, strumienia lub rzeczki. Spotykano różne kształty wsi: kolisty (np. Boczki, Płaskocin), owalny (np. Mszadla, Lipce, Złaków kościelny), widlicowy (np. Małszyce, Białynin, Pszczonów, Drzewce, Godzianów, Łaźniki), ulicowy (np. Złaków Borowy, Janisławice, Zapady, Chruślin, Miłochniewice).

Po uwłaszczeniu i przeprowadzeniu komasacji sytuacja zmieniła się, ponieważ każdy gospodarz otrzymywał gospodarstwo wraz z siedliskiem, które znajdowało się na jego działce. Dawne typy osiedli zaczęły się rozpadać, zaczęły powstawać nowe wsie, a także kolonie w ich pobliżu. Nowe wsie z luźnymi zabudowaniami w układzie rzędowym ciągnęły się czasem kilka kilometrów.

Od czasów najdawniejszych wykorzystywanymi tradycyjnie materiałami budowlanymi były drewno i glina z domieszką rżniętej słomy. Po uwłaszczeniu zaczęto używać także kamieni oraz głazów narzutowych, a w XX wieku palonej cegły i pustaków.

Pokrycie dachów wykonywano ze słomy, czasem również z trzciny i rogoży. Najstarsze dachy były czterospadowe. na początku XX wieku pojawiły się także dachy ze szczytami naczółkowymi, a w latach 30. dachy dwuspadowe ze szczytami prostymi.

Najstarszym typem konstrukcji budynków drewnianych była konstrukcja słupowa ścian, układanych z bali dartych i tartych. Następnie (na przełomie XVII i XVIII wieku) pojawiła się konstrukcja zwana węgłową, która stosowana była we wszystkich budynkach drewnianych (w chałupach, oborach, spichlerzach, stodołach i szopach). W XX wieku przy budowie stodół zaczęto stosować konstrukcję ryglową.

Jeśli chodzi o typy zagród, to w okresie pańszczyźnianym jeszcze się one nie wytworzyły. Cechą charakterystyczną było to, że wszystkie budynki tworzyły zwartą i ciasną zabudowę. Po komasacji wykształciło się kilka typów układów zabudowań: zagroda zamknięta na planie kwadratu lub prostokąta, wolno stające budynki niepowiązane ze sobą, zagroda w kształcie litery E, później powstawały także mniejsze zagrody w różnych układach, np. liniowym lub dużej litery L. Cechą charakterystyczną wielu starszych zagród łowickich było to, że chałupy stawiano licem do drogi z oknami zawsze zwróconymi w stronę południa. Zagrody oddzielone były od siebie płotami, parkanami z żerdzi lub wikliny, a także z polnych kamieni.

Początkowo budowano chałupy dwuwnętrzne, z czasem liczba pomieszczeń i ch układ zmieniały się. Chałupy na początku XIX wieku były jednotraktowe, szerokofrontowe o układzie asymetrycznym, w drugiej połowie wieku wybierano układ symetryczny, gdzie osią symetrii była sień. Po obu jej stronach znajdowała się izba i komora. W latach 30. XX wieku budowano chałupy dwutraktowe (zwane czworakami) o układzie symetrycznym.

W tradycyjnych chałupach sufit zaopatrzony był w czwartą podłużną belką (nazywaną siestrzanem albo podciągiem), na której spoczywały trzy belki sufitowe.

Początkowo otwory okienne miały bardzo niewielkie rozmiary, w czasie chłodów zasłaniano je błoną z pęcherza zwierzęcego albo cienką deszczułką. Rozmiary okien stopniowo się zwiększały (w 1. połowie XIX wieku miały około 30 cm szerokości i 60 cm wysokości), by w latach 30. XX wieku osiągnąć rozmiar 80 x 120 cm. Na początku XX wieku zaczęto zamykać na noc okna okiennicami umieszczonymi na froncie chałupy, często barwnie malowanymi.

Jeśli chałupa stała licem do drogi, drzwi prowadziły z drogi do sieni, jeśli stała szczytem do drogi, wówczas z podwórza do sieni. Drzwi wejściowe bardzo często wytwarzane były z wielkim kunsztem. Klepki nakładane na deski często przybijane były w symetrycznym i rytmicznym układzie żelaznymi gwoździami z dużymi łebkami. Układano z klepek różne wzory geometryczne: trójkąty, małe i duże kwadraty, prostokąty, koła, romby, a także słońca, księżyce, półksiężyce, jedlinki, krzyże i rozety.

Zewnętrzne ściany domu niekiedy były ozdobnie szalowane, co wiązało się z duzymi kosztami. Od XIX wieku były zazwyczaj bielone wapnem i malowane w stylizowane drzewka i kwiaty. Pod koniec XIX wieku modne stały się ściany o niebieskim tle, na którym białą farbą malowano elementy roślinne.

O ogródek przed chałupą najczęściej troszczyły się najczęściej dorastające dziewczęta. W ogródkach oprócz kwiatów, takich jak: lawenda, ruta, malwy, róże, goździki i lilie, rosły także zioła lekarskie, np. dziurawiec, lubczyk, mięta, dziewanna.

Wnętrze chałupy łowickiej (Piotr Wysocki)

Wieś łowicka ciągnęła się przeważnie kilka kilometrów, chaty budowano z drzewa od strony południa przy drodze, biegnącej wzdłuż wioski. Malowano je dwa razy do roku, a co najmniej raz – przed Wielkanocą – farbą ciemnoniebieską. Warto przy tym podkreślić, że Księżacy domy mieszkalne nazywali zawsze chałupą, a izbą – wnętrze mieszkalne z paleniskiem, wchodzące w skład chałupy, obok takich pomieszczeń jak sień i komora.

W łowickiej chałupie jest wiele rodzajów pomieszczeń. Najstarsze chałupy posiadały jedno wnętrze (jednownętrzne). Wraz z rozwojem budownictwa, poprzez dwu i trójwnętrzne, dochodzimy do chałup cztero i pięciownętrznych, których pod koniec XIX wieku było stosunkowo sporo.

 

Izba

Najstarsze chałupy były jednoizbowe. W jednej izbie koncentrowało życie rodzinne. Pełniła ona funkcje dzisiejszej kuchni, sypialni, jadalni, pokoju gościnnego itp. W chałupie dwuizbowej jedna izba była roboczą – kuchnią, a druga świetlicą – izbą reprezentacyjną.

„Każdy mebel w izbie, w zależności od spełnianych funkcji, miał swoje ściśle określone miejsce, które nie ulegało zmianie przez cały wiek XIX i pierwsze dziesiątki XX wieku. Zmiany w rozstawieniu mebli zostały wprowadzone dopiero w domach wieloizbowych,w latach trzydziestych XX wieku. Tradycyjny układ mebli we wnętrzu oparty był na zasadzie ustawienia mebli pod ścianami, środek izby był zawsze wolny” [Świątkowscy 1996, s. 36].

Izba świąteczna w literaturze jest opisywana następująco: „Wzdłuż ściany z oknami stała długa ława – miejsce odpoczynku domowników po pracy. Na tejże ławie siadali goście i sąsiedzi. Ława łączyła się ze stołem, który stał w rogu izby przy ścianie, na wprost drzwi wejściowych. Stół ten, nakryty zawsze białą serwetą, pełnił funkcję domowego ołtarzyka. […] Przy tej samej ścianie, przy której umieszczony był stół-ołtarzyk, lecz po przeciwnej stronie drzwi komory, stała malowana skrzynia na odzież. Wzdłuż ściany od strony podwórza znajdowało się jedno lub dwa łóżka. Obok łóżka znajdował się zawsze kołyska dla małego dziecka” [Świątkowscy 1996, s. 36-37].

 

Sień

Sień zajmowała dużą część chałupy łowickiej i była wykorzystywana jako pomieszczenie głównie gospodarcze oraz w lecie jako miejsce do przygotowywani posiłków. Prawie połowę sieni zajmował szeroki komin, w którym znajdował się piec piekarski, a w pozostałej części przechowywano różne sprzęty gospodarcze (żarna, stępa, kubełki, cebraki). Przygotowywano tu karmę dla świń, karmiono odchowane w izbie kurczaki i gęsi. W okresie zimy przygotowywano ciepłe picie dla krów. W sieni budowano także kuchnię (palenisko zamknięte), która służyła w lecie do gotowania posiłków.

Piec chlebowy na początku XX stulecia znajdował się w izbie, ale wsad był budowany od strony sieni. W sieni budowano także jeszcze jedną kuchnię, nie mającą żadnej łączności z piecem piekarskim. „Kuchnia” w sieni jest wykorzystywana tylko w okresie lata. Dalsza ewolucja w latach 1925-1930 doprowadziła do wyeliminowania pieca piekarskiego poza dom mieszkalny. Budowano go na podwórzu lub w ogrodzie.

Chleb wkładano i wyjmowano z pieca specjalną łopatą piekarską.

 

Komora

Komora służyła przede wszystkim do przechowywania żywności, odzieży, bielizny, niektórych rzadziej używanych naczyń, np. dzieży do chleba, niecek do ciastai klusek oraz prasy do sera. W komorze zazwyczaj spały także panny, dorastające córki gospodarza i służąca. Tam również myto się i ubierano. W chałupach trójwnętrznych jednoizbowych zajmowała całą szerokość w szycie budynku za izbą. Komory najczęściej nie miały okien. W chałupach pięciownętrzych o dwóch komorach jedna służyła jako miejsce spania dla dziewcząt i do przechowywania bielizny i odzieży, a w drugiej przechowywano żywność i sprzęty gospodarskich (dzieża, niecki, prasa do sera). W domach wieloizbowych do przechowywania podręcznych zapasów żywności służyła spiżarnia.

 

Charakterystyka poszczególnych sprzętów

Utkane płótno, ubrania i inne cenne przedmioty przechowywano w skrzyni. Otrzymywały one różnobarwną dekorację. Pod koniec pierwszej połowy XIX wieku spotyka się skrzynie z dekoracją roślinną, malowaną olejnymi farbami na tle skrzyni czerwonym czy bordo. Pod koniec XIX wieku rozpowszechnił się jednolity typ dekoracji skrzyń łowickich: tło ciemnoczerwone lub bordo, dwa ciemnozielone, prostokątne pola na ścianie licowej i na wieku a na nich różnokolorowe kwiaty. Dodatkowa dekoracja kwiatowa znajduje się na ścianie licowej pomiędzy zielonymi polami.

Łóżka zdobione były poduszkami, nakryciami samodziałowymi (nospami - wełnianymi powłokami na pierzynę, zwykle czerwonego koloru w dużą kratę), serwetamiz koronkami ręcznie wykonanymi. Poduszki były powleczone białymi poszewkami z kolorowymi, wełnianymi haftami, wykonanymi na siatce. Były też poszewki z białymi, szydełkowymi koronkami. Łóżko nakrywano najpierw białą serwetą o szerokiej koronce szydełkowej. Na serwetę kładziono nospę. Na tak przygotowanym łóżku układano w dwóch lub trzech rzędach poduszki. Poduszek tych nie używano do spania. Na noc składano je na malowaną skrzynię a spano na poduszkach bez ozdobnych poszewek.

Wnętrze chałupy łowickiej kojarzy się wszystkim z kolorowymi dekoracjami. Księżacy przykładali wielką wagę do zdobienia swoich domostw. Początkowo było to malowanie na ścianach izby. Zmiana typu dekoracji nasępiła wraz z pojawieniem się na wsi kolorowego papieru glansowanego (ok. 1860). „Dotychczasowe ozdoby malowane na ścianach zastąpione zostały przez ozdoby wycinane z papieru. Jest to okres najpiękniejszej dekoracji wnętrza chałupy łowickiej i najwspanialszego rozkwitu sztuki ludowej” [Świątkowscy 1996, s. 39].

Z papieru wykonywano różne w kompozycji i barwne „stroje”, którymi przyozdabiano belki sufitów i ściany izb. Wycinanki najpierw nalepiano bezpośrednio na ramach obrazów, na oknach i kaflach pieca lub też na ścianie i na belkach sufitu. Dość szybko jednak wycinane motywy zaczęto naklejać na tło, którym początkowo był zwykły szary papier do pakowania, a następnie biały karton. W latach 1865-70 spotykamy już uformowane trzy kształty wycinanek: gwiozdy – kółka białe różnej średnicy, a na nich bukiety kwiatów; kodry (kodry – ‘wycinanki na belki, pułapy i ściany’) prostokątne, poziome białe pasy różnej długości i szerokości, a na nich bogate w kolory kwiaty, ptaki lub sceny rodzajowe; tasiemki – dwie pionowe wstążki bliźniacze w układzie symetrycznym, u dołu ozdobione frędzlą, a u góry zwieńczone gwiazdą.

„Ozdobą izby były również obrazy świętych. Liczba ich w jednej tylko izbie dochodziła do dwudziestu. Umieszczano je w rzędzie na ścianach pod sufitem, w dwóch rzędach nad ołtarzykiem. Obrazy, malowane przez cechowych czy ludowych malarzy farbami olejnymi na papierze, kupowana na jarmarkach od wędrownych malarzy lub przywożono z pielgrzymek do Częstochowy. We wszystkich inwentarzach chłopskich wymieniane są obrazy święte i podana ich liczba. […] Obok obrazów ręcznie malowanych przybyły pod koniec XIX wieku oleodruki, które jako tańsze wypierały obrazy ręcznie malowane. […] Stół-ołtarzyk nakryty było białą serwetą z szydełkową koronką tak szeroką, że zwisała niema do podłogi (fot. 2, 4). Na środku stał krzyż drewniany zdobiony snycerka, obok gipsowe figurki świętych, małe obrazki, lichtarze ze świecami, kilka bukietów kwiatów” [Świątkowscy 1996, s. 40-42].

Izby dekorowano również kwiatami i pająkami. Pająki w XIX wieku wykonywano z farbowanych piór, a w następnym stuleciu zaczęto je robić ze słomy, bibuły, papieru kolorowego i wełny. Kształt pająków był różny – od kulistych, zwanych „światami” lub jeżykami, stożkowych i kwadratowych do wielobocznych. „W niektórych domach od największego pająka, wiszącego pod sufitem na środku izby, rozbiegały się promieniście łańcuchy wykonane ze słomy i kolorowego papieru, zakrywając prawie cała powierzchnię sufitu. Kwiaty zdobiły stół-ołtarzyk, ściany pod belkami i obrazy. […] Pod koniec XIX wieku wykonywano je z bibuły kolorowej a następnie również i z wełny, ozdabiając je cekinami, koralikami. […] Bukiety kwiatów stawiane na stole-ołtarzyku, tuż przy ścianie, były jednostronne, stawiane na środku ołtarzyka miały kształt choinek. Kwiaty zdobiące ściany pod belkami były jednostronne w kształcie koła. Kształt girland miały kwiaty zdobiące obrazy.” [Świątkowscy 1996, s. 41]

Cebrak, dzieża i kopańka (naczynie do wygniatania ciasta i prania bielizny). Dzieża - naczynie służące do rozczyniania mąki i wyrastania ciasta chlebowego. Wykonane było z drewnianych klepek (najczęściej lipowych lub świerkowych) i obręczy. Do pieczenia chleba nie zużywano całego rozczynionego ciasta. W dzieży pozostawiano jego niewielką ilość, która służyła do zakwaszenia nowego ciasta do następnego wypieku.

Kopań - duże podłużne naczynie, niecka. Kopań służyła w gospodarstwie domowym do przechowywania zapasów żywności, np. solonego mięsa. Mała kopańka była naczyniem kuchennym, w niej zagniatano ciasto do wypieków, wyrabiano kluski itp. Kopań była wykonana z jednego, rozszczepionego pnia lipy lub osiki.

Tara, tarka - narzędzie wykorzystywane do prania odzieży; konstrukcja w postaci blachy falistej (lub innej sfałdowanej powierzchni), zwykle umocowanej w drewnianej lub metalowej ramie. Tara była zazwyczaj umieszczona w balii, osoba piorąca ręcznie przesuwała (tarła) namaczaną bieliznę po powierzchni tary.

Sito (przetak) – proste urządzenie do oddzielania od siebie obiektów o małychi większych wymiarach lub do oddzielania obiektów stałych od płynów. Powierzchnia sita może być otoczona walcowatą powierzchnią (tak zbudowane sito do ręcznego przesiewania to przetak).

W skrzyniach przechowywano ubrania, utkane płótno i inne cenne przedmioty. Beczki i kosze służyły do przechowywania pożywienia (mięsa, zboża).

Łowicka sztuka ludowa – tkactwo (Alicja Dyl)

Tkactwo znane Księżakom od najdawniejszych czasów było powszechnym zajęciem kobiet i dorastających dziewcząt, które uczyły się tej sztuki od swoich matek. Tkaczka musiała zapoznać się z technikami i narzędziami pracy, a także poznać tajemnice tego zawodu. Przede wszystkim wyrabiano płótno i tkaniny wełniane.

 

Len

Len był najbardziej przydatnym surowcem w gospodarstwie. Termin siewu przypadał między ósmym a piętnastym maja. Siemię, nasiona lnu, poddawano starannemu oczyszczeniu na pałatkach, czyli skrzyniach o wymiarach 1m x 2 m, w której znajdowały się sita z otworkami. W środku znajdował się też mechanizm, składający się z wałka o kształcie świdra z wmontowanymi młoteczkami. Przy poruszaniu korbą, młoteczki poruszały się, powodując przesuwanie ziarna. Wtedy wpadały one do sitka i przesiewały się. Siemię oczyszczano także za pomocą płótna. Wałek grubego płótna kładziono na desce, wysypywano ziarno i rozwijający koniec podnoszono do góry. Oczyszczone ziarna spadały po płótnie, a nieczystości i chwasty zaczepiały się o nierówności. Była to praca czasochłonna i żmudna.

Tak przygotowane siemię skrapiano wodą święconą i mieszano z ziarnami z główek lnu święconych w dzień Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia). Po uprzednim przygotowaniu gleby można było posiać ziarna, przestrzegając trzymania ziaren w trzech palcach i rozsiewania przed sobą na polu szerokości 4, 47 m. W tym momencie często przestrzegano gospodarza słowami „jak będzies sioł lin, to zapni osporek, zeby się w lnie nie udoł śpiorek” (chwast, zwany złotkiem, który niszczył młodą roślinkę, okręcając się jej na łodyżce). Len był gotowy do zbioru zwykle w lipcu, gdy łebki uzyskiwały brązowo-złotawy kolor. Wyrywano go ręcznie i cienką warstwą układano na ziemi. Po kilku dniach przewracano na drugą stronę, aby dobrze wysechł, wiązano w snopki i układano w kozły. Po zwiezieniu snopeczki układano na klepisku i uderzano w łebki cepami. Następnie wymłócano lnianą słomę drewnianym wałkiem zwanym gocką. Wytrząśnięty len wiązano powrósłem i zwożono do rzeki czy rowu.

Wiązki układano blisko siebie i dociskano deską i kamieniami, aby dobrze nasiąknęły wodą. W zależności od temperatury wody len musiał być tak zanurzony od kilku do kilkunastu dni. Następnie len zbierano i rozwieszano przy gospodarstwach na koziołkach, pozostawiając do wyschnięcia. Często len dosuszano w piecach chlebowych, co powodowało pożary.

 

Pocieranie

Kolejnym etapem przygotowywania lnu było międlenie zwane też pocieraniem. Była to czynność, która gromadziła kobiety i dziewczęta w jednym gospodarstwie. Międlenie odbywało się od rana w letni dzień na powietrzu, a kończyło wieczorem zwykle huczną potańcówką. Do międlenia lnianej słomy służyła cierlica.

Składała się ona z dwóch części podstaw górnej, zwanej zwierzchonkiem i dolnej. Cierlica wbijana była w ziemię, a jej wysokość można było regulować w zależności od wzrostu kobiety. Podstawy złączone widełkami i kołeczkiem mogły się poruszać, gdy trzymało się za rączkę górną podstawę. Koniec cierlicy zawiązywany był powrósłem i zawieszano na nim kamień w worku zwany babą, zapobiegało to spadaniu cierlicy ze słupka przy silnym naciskaniu górną podstawą w czasie pocierania. Odbywało się ono następująco: dużą garść słomy lnianej należało uformować i uciskać cierlicą, łamiąc poukładaną słomę, czemu towarzyszyło głośne, rytmiczne stukanie. Potartą garstkę lnu nazywano pogarstką. Dalszą pracę przy klepaniu i czesaniu lnu wykonywała już zwykle sama gospodyni.

 

Klepanie

Potarte garstki lnu następnie klepano. Lewą ręką podtrzymywało się wiązki lnu położone na stole, a prawą ręką trzymane drewniane klepadło. Kształtem przypominało ono miecz jednostronnie zaostrzony, uderzano trzy razy kantem prostopadle do włókien i dwa razy w dół pod kątem ostrym, wytrząsano i przekładano na drugą stronę.

 

Czesanie

Kolejnym etapem było czesanie lnu. W II połowie XIX wieku posługiwano się drewnianymi szczotkami własnej roboty. W wieku XX można było już kupić szczotki ze stalowymi igłami grubszymi bądź cieńszymi. Mawiano, że pierwsze są scotkami do tłuściennego płótna, a drugie do pacesnego [Świątkowscy 1996, s. 48]. Zwykle dwa typy szczotek umieszczane były na jednej desce 70 cm x 20 cm.

Czesanie polegało na przewiązaniu garstki lnu sznurkiem i zdarciu pakuł z końców, które nazywano też zdzirami bądź zdziorami. Najpierw czesano len na grubszej szczotce i otrzymywano pakuły tłuścinne, a ze szczotki cienkiej otrzymywano paceśne. Jedna garstka lnu nadająca się do przędzenia na cienkie płótno lub na brązki (na osnowę tkanin wełnianych) powstawała z czterech garstek wyczesanego lnu. Przygotowane tak garstki skręcano w kształt serca, aby się nie potargały. Pozostałe pakuły, oddzielnie wytrząsano z paździerzy klepadłem, układano na desce i formowano w kądziele.

 

Przędzenie. Kołowrotek

Po tak długiej pracy można było przejść do etapu właściwego, czyli przędzenia. Odbywało się ono za pomocą wrzeciona o kształcie krążołkowatym. Twierdzi się, że w Łowickiem wrzeciona zaginęły w wieku XVIII, gdyż na początku wieku XIX używano już pruskich, pionowych kołowrotków, które nie przyjęły się powszechnie. Kołowrotek zwany też kółkiem skonstruowany był następująco: „koło o średnicy 40 cm (1), z rowkami na obwodzie, a w środku z ośką żelazną i szprychami, było umocowane na ramionach (2), obsadzonych na desce (3) (...). Deska ta oparta była skośnie na trzech nogach (4). Do dwóch z nich przymocowany był próg (5). Ten z kolei łączył się z clapokiem (6). Do niego zaś była przytwierdzona suka (7), która łączyła się z ośką przy kole. Na końcu górnej deski umocowana była babka (8) z wałkiem na śrubę, a na niej poprzeczna beleczka (9) z pionowymi słupkami (10) na końcach. W połowie słupków umocowane były pionowe słupki do zawieszania sierki (11) z tulejką metalową i cewką. W sierkę powbijane były haczyki z drutu stalowego, na które zaczepiało się nitkę, a ta z kolei okręcała się na cewce.

Cewka zaś składała się z trzciołki (części, na którą nawijało się przędzę) i dwóch krążków, z czego większy miał rowek. Taka cewkę wkładało się na tuleję z gwintem na końcu, zakręcało dodatkowym krążkiem, również z rowkiem i nakrętką w środku. Sierki z cewką i kołek połączone były za pomocą sznura, który wprowadzało się w rowki dookoła dwa razy, a końce zawijało się lub zszywało. Do całości potrzebna była przęślica w kształcie kątownika (12), wetknięta jednym końcem w deskę, w drugim mająca otwór, w który zakładało się krynziołek (13) z nawiniętą na niego kądzielą z pakuł lub z lnu” [Świątkowscy 1996, s. 50]. Kółko wprowadzało się w ruch ręką, obracając je w dół. Wtedy prawą nogą uruchamiało się clapok, następnie on unosił się po czym znów się go przyciskało itd. Ruch clapoka przenosił się na sukę, która obracała koło, poruszając sznurki, a co za tym idzie sierki i cewkę. Nogi wprawiały kółko w ruch, ręce zaś formowały powstającą nić. Gotowy kawałek nici okręcano na cewce, zaczepiano na sierkach, przewlekano przez tulejkę i dołączano do kądzieli, zachowując wolny ruch koła. Prawą ręką równało się nić oślinionymi palcami, a kciukiem i palcem wskazującym lewej ręki przytrzymywało się nić, aby się nie wyślizgiwała.

Okres przędzenia rozpoczynał się w październiku, a czas od listopada do lutego nazywano przędzeniem kądzieli. Odbywało się to nawet w nocy, jeśli trwały jeszcze prace polowe. Był to zatem cztery miesiące bardzo intensywnej pracy w każdym gospodarstwie. Z tym czasem wiązało się jednak wiele uciech związanych z chodzeniem z kądzielą. Kawalerowie odwiedzali dziewczęta kądzielnice i opowiadali baśnie, legendy, śpiewali czy wróżyli. Najpowszechniejszą zabawą było palenie klor, czyli dużych gałek lnu, które kładziono obok siebie i nadawano im imiona zwykle par, osób zakochanych i tych „mających się ku sobie”. Gałki, które dopalając się podrywały się w góry zapowiadały wesele.

 

Motanie

Kiedy powstały już nić, aby je odpowiednio przygotować do użycia trzeba bądź przechować, należało je nawlec na motaki. Najdawniejszy typ to motak krzyżowy. „Składał się on z dwóch listew, o wymiarach 3 cm x 6 cm x 140 cm, zakończonych poprzecznymi deszczułkami-korzystkami” [Świątkowscy 1996, s. 51]. Listewki układało się na krzyż i stawiało się na 75 cm koziołku. Motanie rozpoczynało się zaczepiając cewkę o motaczkę (drut), zawiązywało nic i trzymało prawą ręką, a lewa odpychało widełki.

Jeden obrót to pełne opasanie motaka nitką dookoła. Czterdzieści nitek składało się na jedno pasmo, które przewiązywano paśnicą (skręcony z kilku nici sznurek) i dalej się motało. Jeden łokieć to dwadzieścia pasm. Większa ich ilość zdjęta z motaka i skręcona nazywana była przędzionami. „Cienkich nici uprzędzonych z lnu motano po dwa łokcie, z pakuł paceśnych - po łokciu i dziesięciu pasm, z grubych pakuł- po łokciu” [Świątkowscy 1996, s. 51]. Innym rodzajem był motak zwany chodzonym czy kracanym, który stawiano na stołeczku lub skrzyni i obchodzono. Z jednej strony zakończony był on 40 cm korzystką (poprzeczką), a z drugiej widełkami zwanymi kracokiem.

Nitkę zaczepiało się najpierw o kracok, następnie o korzystkę z lewej strony, znów o kracok i o korzystkę z prawej strony. Jedną długość liczono jako dwukrotne obwiązanie nici na motaku (długość motaka to 140 cm). Trzeci typ motaka miał 70 cm długości i z obu stron zakończony był korzystkami. Używając tego motaka należało zahaczać nici najpierw z lewej strony korzystki A, potem za korzystkę B i krzyżując zamotać następnie po prawej stronie korzystki A. Jedną długość stanowiło czterokrotne opasanie motaka.

 

Pranie

Aby przędziona były odpowiednio przygotowane i miały biały bądź brązowy kolor należało je wyprać np. w popiele z drewna topolowego lub dębowego. Popiół mieszano w balii lub kopance z wodą, przędzina rozkręcano i zanurzano w niej. Po kilku godzinach wyjmowano i gotowano w saganach, a następnie jeszcze wypalano w piecach chlebowych. Tam pozostawały na kilkanaście godzin. Trzeba je było co jakiś czas rozgarniać kosiorem używanym do rozgrzebywania słomy czy wygarniania perzowin. Po wypieczeniu zawożono przędziona do ponownego wymoczenia w rzece, a jeśli był już mróz w przeręblach. Potem wykręcano przędziona z wody, a w domu moczono w wodzie z dodatkiem nafty. Ostatecznie suszono len na powietrzu rozwieszając na płotach i drągach. „W okresie międzywojennym przędziona prano już w ługu (sodzie kaustycznej) i wygotowywano w polewanych saganach” [Świątkowscy 1996, s. 52]. Przędziona po wysuszeniu skręcało się, wytłukiwało gocką, rozdzielało wszystkie nici, zakładało na wijadła i tworzyło odpowiednie kłębki.

 

Zwijadła

Wijadła najczęściej dopasowane były do rozmiarów motaków. Na koziołku z trzema nogami montowano dwie listwy o wymiarach 2 cm x 5 cm x 150 cm. Na ich końcach wkładano patyczki. Na ramionach trzymano przędziona, rozciągano nic z paśnicy i zwijano.

 

Konopie i wełna owcza

Poza lnem do wyrobu nici używano jeszcze dwóch surowców: włókien konopnych i wełny owczej. Z konopi otrzymywano dłuższe włókna niż z lnu, ale ich uprawy zaprzestano z powodu nieprzyjemnego zapachu, który wydzielały w czasie moczenia. Wełna za to była bardziej popularna, gdyż w każdym gospodarstwie trzymano kilka owiec. Z czasem jednak hodowla przestała się opłacać, dlatego zaczęto ściągać lepszą gatunkowo wełnę z Anglii. Była ona cieńsza, przez co łatwiej się urabiała. Wełnę grubszą wykorzystywano zamiast waty w ubraniach zimowych: tołubach, spencerach i futrach.

 

Farbowanie

Aby można było tkać z wełny piękne, różnobarwne łowickie „pasiaki” należało najpierw oddać ją do krosa- farbiarni. Tradycje farbiarskie w Łowiczu sięgają aż 1380 roku. Już wtedy istniał tam cech farbiarzy i tkaczy. Farbiarnie dysponowały barwnikami roślinnymi, trwałymi i niezmywalnymi. W latach dwudziestych XX wieku stosowano barwniki chemiczne, były one jednak nietrwałe i szybko płowiały na słońcu. Kobiety najczęściej chciały ufarbować materiały na te kolory, które dostrzegały w przyrodzie. Dlatego często przywiązywały do wełny kwiatek z ogrodu, który był dla farbiarza żywą próbką. Barwiono nie tylko nową wełnę, lecz także starą ze sprutych, niemodnych „pasiaków”. Najciekawsze nazwy używanych farb to: gąsiockowa, zieleńziwa, mechowiutka, ostróżkowa ciemna, besikowa, besowiutka, niebowa, niebowiutka, pawikowa, tabaczkowa, sannicka, łysa, łysiutka, debeltowa, ciałowa, trawkowa, leljowa. Popularne były także domowe sposoby barwienia tkanin do czego używano: kory dębowej, baziek z olszyny i topoli, mchu, łusek cebuli i pestek słonecznika.

 

Krosno i przygotowanie do tkania

 

Snucie i snowadła

Do snucia przystępowano, kiedy przędza była pozwijana. Należało dokładnie wyliczyć ilość nitek, aby nie brakowało wątku i nie pozostawało zbyt dużo postawu. „Snowadła składała się z dwóch ramion, z poprzeczkami o wymiarach 170 cm x 180 cm, mocowanymi na ośce, o średnicy 5 cm, która jednym końcem opierała się o ziemię, a drugim o powałę izby. Po rozłożeniu ramion na krzyż, zamocowywano dwie listy o wymiarach 3 cm x 6 cm x 120 cm, u dołu z dwoma kołeczkami i u góry- z trzema.

Snowadle ustawiało się pośrodku izby, koniec górnej ośki przybijano do belki kawałkiem skóry, dolny zaś opierał się na ceglanej podstawie. Listwa górna była umocowana na stałe. Od niej rozpoczynało się snucie i robiło przebierkę; położenie dolnej było natomiast zmienne i zależało od ilości ścian. Jedna ściana miała 4 m długości” [Świątkowscy 1996, s. 57]. Do snucia potrzebna była także deseczka przypominająca klepadło zwana przebierką.

Miała ona dwadzieścia otworów, przez które przewlekano nici, następnie wszystkie zawiązywano i zakładano na pierwszy kołeczek górnej listwy. Snucie rozpoczynała przebierka. Dwie nici przekładało się na pozostałe kołeczki. Ramiona snowadeł kilkakrotnie okręcano, w zależności od ilości zaplanowanych ścian prowadzono przebierkę na kołeczkach dolnej listwy i prowadzono nici znów do góry. Każda ściana liczyła cztery okna (jedno okno od ramienia do ramienia). Na osnucie jednej ściany potrzeba było dziesięć pasm. W zależności do tego w jaką płochę miało się tkać płótno, tyle trzeba było mieć nitek, np. tak zwaną „siedemnastkę” tkano z 1020 nitek.

 

Płochy

Płochami nazywano grzebienie tkackie. Miały one pręciki z trzciny, umocowane za pomocą sznurka w deseczkach. W połowie XIX wieku pojawiły się płochy z pręcikami metalowymi. Płochy miały około 70 cm długości i różniły się grubością pręcików i szpagatu, przez co określane było ich przeznaczenie, np. „jedenastka” używana była do tkania płótna na worki i materiału wełnianego na nospy, angiery, gorsety, spencerki, jubki i kaftany, „dwunastkę” używano do wyrobu najcieńszego płótna lniano-bawełnianego, „trzynastkę” i „czternastkę” do płótna grubego tłuścinnego; „piętnastka” i „szesnastka” to płótna paceśnego; „siedemnastka” i „dwudziestka” do cienkiego płótna z lnu, „osiemnastka” i „dziewiętnastka” do tkania „pasiaków” na kiecki i spodnie męskie. Im drobniejsze pręciki w płosze, tym gęściej utkane płótno.

 

Nicielnice

Nicielnice były niezbędne przy wyrobie płótna i tkanin wełnianych. Do lat trzydziestych XX wieku gospodarze wyrabiali je własnoręcznie. Składały się one z biernioka, czyli sznurka skręconego z dwóch lnianych nitek i z krosienka, które tworzyła deska 2 cm x 20 cm x 60 cm, pręt o średnicy 2 cm i igła, jakiej używało się przy robieniu siatek na ryby. Nicielnicę robiło się do połowy, a następnie dorabiało pozostałą część.

Były to przyrządy uniwersalne, gdyż płochy były inne do różnych gatunków lnu, a nicielnice do „osiemnastki” można było wykorzystać przy „trzynastce”. Zostawało wtedy po prostu kilka wolnych oczek. Nicielnice były jednak dość nietrwałe, ponieważ oczka szybko się przecierały. Aby przedłużyć ich żywotność, wprowadzono metalowe oczka. Najstaranniej wykonane były nicielnice do wełny, w których wykorzystywano nawoskowany bierniok. „Na krosienka do nicielnic zakładano dwie loski- pręty z jednej i drugiej strony. Z boku prętów było obierzmo- mocny sznurek zrobiony z nici” [Świątkowscy 1996, s. 59].

 

Krosna

Krosna, w przeciwieństwie do kołowrotka, który stał w izbie cały rok, wnoszone były do warsztatu tkackiego na wiosnę. Stały one obok ławy, przy oknie, aby gospodyni miała dobre światło. Warsztat tkacki, na którym wyrabiano płótno i wełniaki zwano też krosnami lub staciwami. Składały się one z następujących części: „dwóch ław (1) łączonych trzema spągami (2) i zatykanymi klinami o wymiarach 90 cm x 140 cm x 160 cm, na których spoczywało całe urządzenie, nawój (3) dla przędzy, wałek (4) do nawijania tkaniny, podnóżek związany z nicielnicami (5), ramiona dla zawieszenia nicielnic (6) i bidla (7) z płochą. Przy końcach nawoju były kręgi (8), które służyły do zatrzymywania przędzy, aby się nie zsuwała, oraz dodatkowo trzeci krąg z kołeczkami do zapierania i kręcenia nawoju (9)” [Świątkowscy 1996, s. 60].

Do nawijania przędzy na nawój służyła retka, czyli dwie listwy z kołeczkami i zwierzchonką z rowkiem. W początkowej pracy przy krośnie brało udział cztery osoby, w tym dwóch mężczyzn. Jeden z nich ciągnął przędzę zapierając się nogami o spągę i powoli popuszczał raz jedną, raz drugą ręką. Drugi mężczyzna obracał krąg z nawojem.

Kobiety trzymały retkę i uważały, aby przędzą równomiernie rozkładała się na nawoju. Przy nawijaniu wełny podkładano w tym celu pod nici gazety. Nawijanie trwało nieraz kilka godzin. Następnie zakładano osnowę za przednią spągę i wyciągano przebierkę, a w jej miejsce wkładano listewkę przywiązywaną do nawoju.

Wtedy przystępowano do nabierania w nicielnice. Robiły to zawsze dwie osoby. Jedna podawała nici parami tak jak schodziły ze snowadeł, a druga rozdzielała je, kierując raz w oczka jednej, raz w oczko drugiej nicielnicy, zawsze zaczynając od prawej.

 

Bidła

Po nabraniu nici w nicielnicę i w płochę zawieszano bidła i zakładano do środka płochę. Bidła tworzył spód, zwierzchonka, listwy boczne i jedna górna, opartej na ławach. Można było je podnosić i opuszczać dzięki otworom, w które zatykano kołeczki po połączeniu z górną listwą. Nici zawiązywało się na dolnej spądze i zsuwało. Następnie zakładało zarabiace, czyli kawałek grubego płótna z warkoczykami, który znajdował się na końcach płótna. Do tkania używano trzciołek - cółek i cewek. Po uprzednim przygotowaniu można było zasiąść do pracy. „Siadało się na deskę (żegnając się święconą wodą) opartą na ławach lub na przystawionym stołku, gdy krosna były krótsze i naciskało się podnóżki, lewy- lewą nogą, prawy- prawą nogą. Podnóżki były podwiązane do nicielnic. W czasie tej czynności powstawał ziew, przez który przesuwało się wątek. Nici wątkowe wiło się na kółku odejmując przęślicę z krynziołkiem, a w tulejkę zakładało okrągły patyczek, na który zakładało się cewki i wiło nici. Następnie wkładało się je do czółenka i przesuwało prawą ręką ku lewej przez ziew, dobijało bidłami i znów zmieniało ziew (...). Przez wykonanie tej czynności powstawał splot krzyżowy- płócienny” [Świątkowscy 1996, s. 62]. Aby przędza się nie mechaciła pocierano ją gotowanymi ziemniakami lub smelką z mąki żytniej i pocierano szczotką do sucha. Bez płótna własnej roboty, nie można było się obejść, wyrabiano go więc naprawdę dużo. W okresie Wielkiego Postu zajmowano się tym całymi dniami i wieczorami. Była to bardzo staranna i żmudna praca. Żadna wprawiona gospodyni nie mogła sobie pozwolić na plascki, czyli nie powciągane brzegi. Utkane płótno wybielano.

 

Wyroby

Z gotowego płótna wyrabiano elementy stroju łowickiego. Szyto z niego dla mężczyzn: koszule, portki, kamizelki, spencerki, sukmanki (płaszcze), a dla kobiet: parciaki, fartuchy, gorsety, jubki. Na użytek domowy wyrabiano także: obrusy, poszewki, powłoczki, prześcieradła, ręczniki, płachty, derki, worki. Na każdą część odzieży przeznaczano inne płótno. Najbardziej oszczędzano płótno cienkie. Kobiety rozbiły z niego tzw. ciałko, górną część koszuli, a dolna, czyli nadołek, którą zakrywała już kiecka robiono z płótna grubego.

 

Tkanie pasiaków

W pierwszej połowie XIX zapoczątkowano tkactwo lniano-wełniane. Z tych tkanin robiono powszechnie znane łowickie „pasiaki”. W zależności jaką część garderoby zamierzano tkać, należało przygotować odpowiednią osnowę. Nici musiały mieć idealną grubość i być uprzędzone nie za keto(mocno skręcone), a to potrafiły tylko najlepsze tkaczki. Przędziona nie prano, jedynie moczono w sodzie. Przy tkaniu pasiaka nitki musiały być mocno naprężone, to dawało gwarancję, że nici się nie skurczą, będę równe i że nie porobią się ziaby, czyli nierówności. Wełniaki w pasy zwano brążkami. Posługiwano się dwoma technikami tkania: na jedną i dwie nici. Były to sposoby na tyle charakterystyczne, że rozpoznawano po tym kto z jakiej pochodzi parafii. Tkanie w dwie nici częściej można było spotkać w zakładach przemysłowych, dlatego też te parafie, które uznawały tę metodę częściej kupowały gotowe tkaniny w Łowiczu. Kobiety tkające jedną nicią pogardliwie komentowały ten fakt, mówiąc, że „kupna kiecka to łach”. „Pasiaki” tkano najczęściej na wiosnę, ponieważ przygotowano stroje na wiele zbliżających się okazji i świąt np. Wielkanoc, Boże Ciało, I Komunię i inne. Każda młoda panna, wychodząc za mąż musiała już posiadać kilka kiecek, fartuchów do pasa i na odziew.

Pod wpływem nowych pomysłów zręcznych tkaczek moda na kolory „pasiaków” zmieniała się. I tak, jak podaje tradycja, dwudziestoletnia Franciszka Malczykówna- Burzyńska ze wsi Błędów wprowadziła modę na pomarańczowe tło „pasiaka”. Około 1925 roku Józefa Gorzkowska kolor pomarańczowy zastąpiła szafirowym, fioletowym czy bordo. Dotąd najpopularniejszym kolorem pasiaka jest zielony, który około roku 1930 użyła go Katarzyna Kamińska [Świątkowscy 1996, s. 44-45]. Pojawiła się ona w takim pasiaku w niedziele na mszy w parafii Zduny. Nowa moda szybko rozeszła się po okolicznych wsiach i kolor zielony przyjął się jako wzorcowy dla łowickich „pasiaków”.

Strój łowicki

Strój męski – powszechnym nakryciem głowy był filcowy kapelusz z średniej wielkości rondem, ozdobiony pasem aksamitu, cekinami, koralikami i kolorową włóczką. Koszule tzw. bielunki tkano z lnu, później z bawełny i zdobiono haftem. Na koszulę zakładano kamizelkę, czyli lejbik. W zimie zakładano na to jeszcze kaftan, spencer i niekiedy jeszcze sukmanę. Sukmana najczęściej była długa do kostek, szyta z białego sukna z wyłożonym kołnierzem, obszytym błękitną tasiemką i zapinana na pętelkę, przepasaną długim, kolorowym, wełnianym pasem. Bogatszy chłop nosił sukmanę z granatowego sukna z czerwonymi mankietami, pomarańczowe spodnie w podłużne kolorowe prążki, czarny lejbik i spencer z czarnego sukna, obszyty taśmą, zapięty na mosiężne guziki. Biedniejsi nosili spodnie z białego płótna. Typowym obuwiem były buty z wysokimi, karbowanymi przy kostce cholewami lub z cholewami prostymi i sztywnymi.

Strój kobiecy – mężatki nosiły na głowie chusty: wełniane (szalinówki), jedwabne (jedwabnice) i płócienne zdobione haftem. Starsze kobiety nosiły cienkie, lniane koszule, a młodsze koszule zwane bielunkami – wszystkie o kroju przyramkowym. Kiecki (wełniaki) szyto z pasiastych tkanin samodziałowych. Spódnica miała od pięciu od sześciu metrów szerokości. Aby była sztywna, podklejano ją nakrochmaloną tkaniną bawełnianą. Na spódnicę zakładano również usztywniane zapaski. Stanik, doszywany do spódnicy, szyto najczęściej z czarnego aksamitu, był on zapinany na metalowe lub kościane guziki. Na stanik zakładano bogato zdobiony krótki kaftanik, tzw. spencerek. Kobiecy strój łowicki do połowy XIX wieku był utrzymany w czerwieni z mały dodatkiem zielonych pasków w raporcie tkaniny, później tło pasiaków jest zwykle pomarańczowe. Ozdobą stroju były korale lub bursztyny. Na nogi zakładano wysokie trzewiki na obcasie sznurowane czerwoną, czarną lub różową wełnianą tasiemką.

Ozdoby papierowe

 

Wycinanki

Wycinanka jest jedyną dziedziną artystycznej twórczości ludowej, dla której nie ma odpowiednika w sztuce profesjonalnej. Tego typu dekoracji nie używano w zamkach, pałacach, domach mieszczańskich, kościołach, czy klasztorach. Prawdopodobnie pierwowzorem łowickich wycinanek były ozdoby malowane na ścianach domów zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Sztuka ta nie mogła się rozwinąć przed pojawieniem się kolorowego papieru glansowanego, a więc przed drugą połową XIX wieku. W zależności od formy wyróżnić można kilka rodzajów wycinanek.

Tasiemki – umieszczane były na ścianach izb, między obrazami. Na powierzchni wstążki wzdłuż osi symetrii wycinane były motywy geometryczne, stylizowane rośliny, kwiaty, pąki, liście. Początkowo umieszczano na nich postacie lalek, zastąpione później przez ptaszki. Początkowo zachowywano symetryczny układ na każdym pasku, później układ był symetryczny w stosunku do centralnej osi między dwoma paskami, w XX wieku także asymetryczny. U dołu tasiemki zawsze wykończone były frędzlami. Tasiemki nazywano także wstążkami, ponieważ prawdopodobnie ich wzorem były bogato dekorowane wstążki fabryczne. Były one używane do wieńców ślubnych i czepców oczepinowych.

Gwiozdy – były to wycinanki w kształcie koła, umieszczane na belkach sufitu między kodrami lub jako zwieńczenia tasiemek. Od początku charakteryzowały się jednoosiowym układem symetrycznym z motywem drzewka, a później kwiatów. Forma gwiozd ulegała przekształceniom w stopniu nieporównywalnie większym niż tasiemki. Drzewko stawało się coraz bardziej schematyczne, zyskiwały motywy kwiatowe, czasem pojawiały się ptaki (np. koguty), później także lalki. Pod koniec XIX stulecia dominowały stylizowane postacie ludzkie i ptaszki. W latach 20. XX wieku zaczęto wykonywać gwiozdy tzw. ażurowe w postaci ażurowego koła z motywami geometrycznymi. Nie przyjęły się one jednak na wsi i wytwarzane były głównie dla odbiorców z miast. Symetria kół ażurowych osiągana była przez kilkakrotne złożenie papieru (najczęściej ośmiokrotne). Niekiedy pojawiały się gwiozdy elipsowate.

Kodry – były wycinankami w kształcie prostokąta o układzie poziomym. Umieszczano je na belkach podtrzymujących sufit, a także nad drzwiami prowadzącymi do komory i na ścianie nad ławą. Pojawiały się na nich motywy roślinne, geometryczne, antropomorficzne i zoomorficzne. Częstym motywem są stylizowane drzewka i kwiaty umieszczone w rytmicznymi symetrycznym układzie trzech osi. Układ motywów zmieniał się z czasem na korzyść motywu środkowego. Na środku znajdowało się coraz większe drzewko, po bokach np. ptak (często kogut) lub inne zwierzę. Czasem centralne drzewko zastępowane było przez motyw kwiatka w doniczce. Od lat 30. dominował więc typ kodry o jednej osi symetrii. Na początku XX wieku linia prosta zastępowana była opływowymi, ślimakowatymi, spiralnymi liniami zbliżonymi do motywów secesyjnych.

Kodry rodzajowe – to wycinanki przedstawiające sceny rodzajowe. Motywy roślinne były w nich często pomijane, najważniejsze były sceny z życia wsi lub z życia innych warstw, np. ziemiaństwa. Częstym motywem były sceny z wesela, związane zarówno ze ślubem w kościele, jak i błogosławieństwem, oczepinami czy przewozinami. Niejednokrotnie związane były także ze świętami, zwyczajami lub porami roku. Ilustrowano np. święcone, dyngus, gaik, dożynki, a także pracę w polu, w zagrodzie lub w domu, takie jak: przędzenie lnu czy tkanie na krosnach. Niekiedy (od lat 30. XX wieku) wykonawcy wycinanek starali się, by były one nieco wypukłe, wyklejane z kilku warstw papieru lub z marszczonej bibuły. Taki rodzaj wycinanek nazywano dętymi.

Wszystkie wycinanki łowickie były wielobarwne, niekiedy liczba użytych kolorów sięgała 40. Dawało to możliwość subtelnego cieniowania poprzez naklejanie kolorów jeden na drugi. Szczególnie bogata kolorystyka cechowała kwiaty. Początkowo kolorystyka była zdecydowanie kontrastowa, w latach 30. XX wieku przeszła w stonowaną.

 

Kwiaty i pająki

Pająki to ozdoby wieszane pod sufitem, które nigdy nie były wykorzystywane jako świeczniki. Wykonane je początkowo z farbowanych piór, później z różnego rodzaju barwnych materiałów: słomy, bibuły, papieru kolorowego i wełny. Były one dekoracyjnym elementem wnętrza. Pająki różniły się kształtem – kuliste nazywano światami lub jeżykami, ale pojawiały się także pająki stożkowate, kwadratowe, wieloboczne. Jako materiały dodatkowe wykorzystywano czasami karton, papier glansowany, szyszki sosny, koraliki, wydmuszki wyklejane wycinankami, bombki choinkowe lub małe wycinanki.

Podobną funkcję pełniły również kwiaty wykonywane z różnokolorowej bibuły. Najczęściej były one jednostronne i służyły do dekoracji ołtarzyka przy ścianie. Niekiedy ozdabiano kwiatami ściany pod belkami, przybierały one wówczas kształt koła. Girlandami z papierowych kwiatów dekorowano także obrazy.

Obrzędy doroczne i rodzinne

Wśród zwyczajów i obrzędów dorocznych obchodzonych w ziemi łowickiej na szczególną uwagę zasługują: wiosną – chodzenie maszkar w ostatki, chodzenie po „dyngusie” z kogutkiem, obchodzenie pól; latem – sobótki i zwyczaje żniwne, święto Matki Boskiej Zielnej; jesienią – siewy, zbiór kartofli, pocieranie lnu, darcie pierza i prządki; zimą – chodzenie kolędników z gwiazdą, szopką i „Herody”.

 

Zwyczaje i obrzędy zimowe

Za najbogatsze zwyczaje i obrzędy doroczne na ziemi łowickiej można uznać te, które łączą się z Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem. Jest to związane z tym, że nie można przewidzieć, jaki będzie nadchodzący rok, w związku z czym należy dołożyć wszelkich starań, by zapewnić pomyślność osobistą, a także ciągłość wegetacji i dobrego urodzaju. Wynikało z tego wykonywanie czynności, takich jak: obsypywanie ziarnem w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, święcenie całego obejścia wodą święconą w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, pisanie znaków w święto Trzech Króli i składanie specjalnych życzeń.

W Nowy Rok dorośli chłopcy chodzili po wsi wcześnie rano i – trzaskając z batów uplecionych z lnu – składali życzenia. Im piękniej upleciony był bat, tym piękniejszy dźwięk wydawał.

Życzenia noworoczne składali też kolędnicy (w wieku od 10 do 15 lat) chodzący po wsiach z gwiazdą (ruchomą, wykonaną z tektury i oklejoną kolorowymi, glansowanymi papierami), szopką (ze sceną narodzenia Jezusa lub w rodzaju teatrzyku kukiełkowego) i „Herody”, którzy chodzili po kolędzie od 26 grudnia (św. Szczepana), aż do 2 lutego (święto Matki Boskiej Gromnicznej).

„Herody” to przedstawienie wykonywane przez chłopców w wieku powyżej 16 lat, którzy sami przygotowywali sobie stroje i przebierali się za: Setnika, Heroda, Anioła, Diabła, Śmierć, dwóch albo czterech rycerzy i Florka. Chłopcy chętnie byli przyjmowani w domach i obdarowywani pieniędzmi i różnymi produktami, np. jajkami, kiełbasą itp.


Zwyczaje i obrzędy wiosenne

Wiosenną obrzędowość zapowiadały zwyczaje związane z końcem Zapustu (karnawału), czyli z „Ostatkami”, które obejmowały przede wszystkim obchodzenie wsi przez chłopców przebranych za maszkary ludzkie i zwierzęce. Chłopcy przebierali się za Baby, Dziadów, Cyganów, Żydów, Diabła, Kozę, Niedźwiedzia, Bociana, Konia, także za Turonia. Miało to na celu zapewnienie płodności, urodzaju oraz obudzenie do życia na nowo, podobnie jak to miało miejsce w bardzo starych praktykach magicznych. W każdym domu chętnie przyjmowano przebierańców, a jeśli ci ominęli jakieś gospodarstwo, poczytywano to za obrazę. Zapusty trwały w zależności od wsi od jednego do trzech dni, a kończyły się we wtorek, kiedy o północy po zabawie chłopcy wybierali popiół z paleniska i obsypywali nim dziewczyny.

Właściwe zwyczaje i obrzędy wiosenne trwały od Ostatków do Zielonych Świątek, co wiąże się bardzo ważnym dla rolników okresem rozpoczynającym nowy rok wegetacyjny. W tym czasie przyroda odradzała się na wiosnę, czemu towarzyszyły różne praktyki i zabiegi związane z pracą na roli i hodowlą oraz z zabiegami leczniczymi.

W okresie wielkanocnym szczególne znaczenie przypisywano wierzbowej palmie poświęconej w kościele, wodzie, ogniowi i cierniom oraz święconym pokarmom. Jajka przygotowane do święcenia zdobione były dawniej kolorową bibułą umoczoną w wodzie, niekiedy też farbowane w bazi topoli uzyskiwały kolor pomarańczowy, a w młodym życie zielony. Współcześnie jajka farbowane są w łuskach z cebuli. Nie zdobiono jaj woskiem.

Ważnym zwyczajem związanym z drugim dniem Świąt Wielkiejnocy było chodzenie chłopców po „dyngusie” z kogutkiem wykonanym z drewna z otworami lub oblepionego ciastem, w które wlepiano prawdziwe pióra. Koguta umieszczano na dwukołowym wózku, a wokół niego ustawiano cztery lalki ubrane po łowicku. Dziewczęta natomiast chodziły po dyngusie z gaikiem, czyli małą choinką udekorowaną wstążkami z bibuły i laleczkami, na wierzchołku umieszczona była większa lalka. Oczywiście tego dnia oblewano się także wodą. W lany poniedziałek młodzi mężczyźni, nazywani chorągwiarzami, obchodzili granice pól z chorągwią udekorowaną kwiatami. Chłopcy, poczynając od północy, obchodzili pola we wsi i śpiewali pieśni wielkanocne. Każdy kopiec graniczny obchodzili trzy razy, waląc w bęben, następnie zakopywali w kopcu gałązki poświęconej palmy i święcili go wodą święconą. Czasem przy kopcach palono pochodnie ze słomy. Następnie chłopcy zatrzymywali się przy domach i otrzymywali dyngus. Obchodzenie pól wiązało się z chęcią sprowadzenia błogosławieństwa na zasiewy, dobrego urodzaju oraz odwrócenia nieszczęść w postaci klęsk – gradobicia, suszy, powodzi.


Zwyczaje i obrzędy letnie

Okres letni rozpoczynał się 23 czerwca, kiedy słońce było najbliżej ziemi, i trwał do końca sierpnia. Z początkiem lata związany był obrzęd o nazwie sobótki. W miejscowościach położonych w pobliżu rzek polegały one przede wszystkim na tym, że dziewczęta plotły wianki z kwiatów i zieleni, i wieczorem puszczały je na wodę z zapaloną świecą umieszczoną na deseczce w środku wianka. Było to związane z wróżbami matrymonialnymi, więc dziewczęta pilnie przyglądały się, w która stronę popłynie ich wianek. Nie wróżyło szybkiego małżeństwa, jeśli wianek zatrzymał się przy brzegu. Chłopcy w tym czasie rozpalali ognisko i skakali przez nie, od ognia zapalali następnie pochodnie, z którymi obchodzili miedze, granice pól i pastwiska. Miało to zapewnić urodzaj. Święto sobótek wiązało się także z zabawą taneczną.

Latem istotne były także zwyczaje żniwne. Z ostatniej garści zżętego zboża kosiarze przygotowywali przepiórkę, czyli stojący snop żyta lub pszenicy udekorowany zieloną gałęzią i kwiatami. Niekiedy zostawiano ostatnią garść zboża nieskoszoną i zawiązywano ją w supeł – była to też przepiórka lub pępek. Pępek miał skosić osobiście gospodarz lub jeden z kosiarzy, który potem dostarczał go do gospodarza. Niekiedy żniwiarze splatali wieniec z kłosów i zakładali go gospodarzowi na głowę, gospodyni otrzymywała wówczas bukiet z najpiękniejszych kłosów i kwiatów. Na zakończenie żniw gospodarz urządzał okrężne, czyli poczęstunek dla żniwiarzy. Było to szczególnie istotne w tradycyjnej społeczności wiejskiej, ponieważ zboże koszone było ręcznie – dawniej sierpami, potem kosami, w związku z czym gospodarze potrzebowali pomocy. Właściciele majątków urządzali dożynki dla swych robotników, nazywanych we wsi dworusami. Po zakończeniu prac żniwnych robotnicy składali właścicielowi wieniec z kłosów i kwiatów. Zarówno w gospodarstwach, jak i w majątkach zakończeniu żniw towarzyszyła pieśń „Plon niesiemy, plon”. W latach 30. XX wieku zaczęto urządzać wspólne dożynki dla całej wsi.

Z zakończeniem żniw łączyło się także święto Wniebowzięcia Matki Boskiej, obchodzone 15 sierpnia, nazywane także świętem Matki Boskiej Zielnej. Tego dnia gospodynie przynosiły do kościoła wiązanki ze wszystkich kłosów zbóż, warzyw, owoców i różnych ziół (wykorzystywano np. kłosy żyta, pszenicy, owsa, jęczmienia, len, konopie, z warzyw: marchew, z owoców jabłka, śliwki, a także orzechy oraz różne zioła – miętę, krwawnik, kobelak, gałązkę lipy, bez lekarski, dziurawiec, wiatrowe ziele, podbiał, piołun). Z poświęconych tego dnia roślin korzystano chętnie w ciągu roku, ponieważ wierzono, że miały one szczególną moc. Jesienią ziarno z poświęconych kłosów dodawano do ziarna siewnego. W latach 70. XX wieku wprowadzono w Kolegiacie Łowickiej procesję dożynkową.


Zwyczaje i obrzędy jesienne

Zwyczaje i obrzędy jesienne, które trwały w okresie od początku września do końca listopada, związane były z siewem zbóż ozimych, zbiorem ziemniaków, pocieraniem lnu, darciem pierza i przędzeniem lnu. Obejmowały one często formy społecznego współdziałania i wspólnej rozrywki.

Siewy należało rozpocząć przed świętem Matki Boskiej Siewnej (8 września). Ziarno na zasiew święcono wodą święconą, a gospodarz pierwszym ruchem ręki przy sianiu wykonywał znak krzyża. Gospodarze pomagali sobie wzajemnie przy zbiorze kartofli. Pierwszym koszykiem kartofli obsypywano gospodarzy z życzeniami szczęścia i by ziemniaki zawsze dobrze się rodziły. Po zakończeniu prac czyniono to samo, by w następnym roku kartofle były jeszcze ładniejsze. Po zakończeniu zbiorów organizowano jedno wspólne okrężne – poczęstunek, któremu często towarzyszył występ muzykantów.

Gospodynie zbierały się w październiku na pocieranie lnu. Uczestniczyło w nim zwykle kilkanaście kobiet i dziewcząt. Prace trwały czasem nawet do północy, a po ich zakończeniu urządzano kolację, nazywaną w zależności od okolicy: powtórnicą, podkurkiem, okrężnicą lub okrężnym. W okresie od listopada do stycznia gospodynie zapraszały także dziewczęta i młode mężatki do darcia pierza, któremu towarzyszyło śpiewanie, opowiadanie baśni i legend, czytanie książek. Kolacja, którą gospodyni urządzała na zakończenie, nazywano: powtórnica, okrężnica, podkurek, pierzok lub pierzacka.

Zimą miało miejsce także na przędzenie lnu i wełny. Prządki z kądzielami spotykały się w jednym domu. Przy przędzeniu opowiadano sobie różne opowieści. Po zakończeniu pracy odbywała się kolacja (powtórnica, podkurek), na którą każda z gospodyń przynosiła jakieś produkty. Czasem przygrywał do kolacji muzykant. Dziewczęta wykonywały wieczorami także wycinanki do dekoracji izby na Boże Narodzenie oraz Wielkanoc.


Zwyczaje i obrzędy rodzinne

Zwyczaje i obrzędy rodzinne Księżaków łączą się z urodzinami, ożenkiem i śmiercią. Urodzinom i śmierci towarzyszy wiele wierzeń. Ze zwyczajów i obrzędów rodzinnych najbogatszą symbolikę mają te związane z weselem. Przy tej okazji wykorzystywana jest wszechstronnie twórczość artystyczna.


Tradycyjne wesele łowickie

Tradycyjne wesele było rodzajem spektaklu, w którym każdy uczestnik miał do odegrania określoną rolę. W przerwach między aktami goście bawili się, jedli, pili, tańczyli i śpiewali. W weselu uczestniczyła cała wieś, ponieważ musiała zaakceptować dokonującą się zmianę. W XIX wieku wesele trwało od soboty do czwartku, a jeszcze na początku XX wieku od niedzieli wieczorem również do czwartku.

Tydzień przed weselem miał miejsce wieczór dziewiczy, kiedy koleżanki przygotowywały dla panny młodej wieniec ślubny – dawniej z żywych kwiatów z przypiętymi wstążkami, później ze sztucznych, dekorowany perełkami i większymi banieczkami – bańdurkami. Panna młoda żegnała się wówczas z rówieśnicami.

Weselny strój panny młodej musiał być nowy, w brążkach wełniaka i fartucha przeważał kolor biały.

Pierwszego dnia wesela spotykano się w domu panny młodej i „przydzielano role” – ustalano, kto będzie dziewosłębem, niewiastą, starszą druhną i starszym drużbą, a kto zwykłymi druhnami i drużbami. Tego dnia państwo młodzi obdarowywali się prezentami. Pan młody ofiarowywał trzewiki sznurowane zielonym cerglem (tasiemką), wstążki jedwabne do wianka, chustkę jedwabnicę lub szalinówkę, panna młoda natomiast: ozdobnie wyhaftowaną koszulę (bielonkę) i chusteczkę z haftowanymi rogami.

W drugi dzień wesela przyjeżdżano do domu weselnego, gdzie miało miejsce powitanie gości, jeśli by go zabrakło, goście nie weszliby do sali. Potem przychodziła kolej na rozpleciny oraz ubieranie panny młodej, czemu towarzyszyło śpiewanie odpowiednich pieśni. Potem starszy drużba oddawał pannę młodą panu młodemu i następowało uroczyste pożegnanie przed wyjazdem do ślubu, co łączyło się także z błogosławieństwem znakiem krzyża przez rodziców państwa młodych.

Do lat 20. XX wieku do ołtarza pannę młodą prowadził za chusteczkę starszy drużba, a pana młodego starsza druhna, a od ołtarza – pannę młodą dziewosłęb, pana młodego niewiasta.

Po ślubie orszak weselny przyjeżdżał do domu rodzinnego panny młodej, którego drzwi pozostawały zamknięte aż do momentu odśpiewania odpowiedniej pieśni. Potem rodzice witali młodych chlebem i solą.

W czasie wesela pory posiłków przeplatane były tańcami, takimi jak: powolny, oberek, walczyk, polka, kujon (kujawiak), klapok. Odśpiewywane pieśni często tworzone były na poczekaniu na temat kucharek, potraw, druhen, drużbów lub muzykantów. Po obiedzie, który podawano około godziny 21.00, następowała ceremonia oczepin. Pannę młodą sadzano na dzieży (była to wróżba dostatku w gospodarstwie), zdejmowano jej wieniec i zakładano pięknie ozdobiony czepiec – symbol mężatki, który składał się z małej czapeczki pokrytej naszytymi sztucznymi kwiatkami oraz z mocno nakrochmalonego białego tiulu ułożonego w formie kulistej. Czepiec ozdobiony był również wstążkami. Po oczepinach zbierano na czepiec, każdy kto ofiarował pieniądze, mógł zatańczyć z panną młodą. Potem przekazywano pannę młodą panu młodemu, co nazywano zdawinami. Potem państwo młodzi rozpoczynali tańce, które trwały do późnej nocy. Pana młodego zabierali drużbowie.

Trzeciego dnia wesela goście budzili pannę młodą, która miała ich zaprosić na śniadanie. Na obiad zapraszała starsza druhna. Czwartego dnia uczty w środę panna młoda znowu podejmowała gości śniadaniem, obiadem natomiast niewiasta, kolacją dziewosłęb.

Czwartego i piątego dnia wesela panna młoda znowu zapraszała na śniadanie, po czym następowały przewoziny panny młodej do pana młodego. Panna młoda zakładała na głowę wianek i zabierała ze sobą posag: obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, malowaną skrzynię ze strojami, bieliznę pościelową, przedmioty potrzebne w kuchni oraz krowę.

W domu rodzinnym pana młodego rodzice witali państwa młodych chlebem i solą. Po ceremonii powitania podawano obiad. Tego dnia bawiono się w domu pana młodego. Wieczorem po kolacji następowały drugie oczepiny. Wesele trwało do północy, ponieważ w piątek już nie wolno się było bawić.

Sztuka i kultura Księżaków jest obecnie kultywowana jedynie przez nielicznych twórców ludowych. Podejmowane są różnego rodzaju akcje mające na celu ratowanie dawnych tradycji – jarmarki, festiwale kultury ludowej. Są to jednak sztuczne metody „podtrzymania przy życiu” kultury Księżaków. Podobnie zresztą dzieje się w innych regionach, wśród innych grup etnicznych. Mentalność Księżaków, ich sposób życia odchodzą wraz z ostatnimi osobami, które pamiętają dawne czasy w łowickich chałupach. Namiastkę takiego życia możemy obejrzeć jedynie w muzeach i skansenach. Są to jednak tylko rekonstrukcje „dawnego życia”.

 

Bibliografia

A. Chmielińska, Księżacy (Łowiczanie), Kraków 1925.

R. Oczykowski, Przechadzka po Łowiczu, Łowicz 2006.

E. Piskorz-Branekova, Polskie stroje ludowe, Warszawa 2004.

Słownik folkloru polskiego, pod red. J. Krzyżanowskiego, Warszawa 1965.

A. Świątkowska, Wnętrze chałupy księżackiej XIX i XX w., nadbitka z kwartalnika „Polska sztuka ludowa”, 1966, nr 1.

A. i H. Świątkowscy, Łowicka sztuka ludowa, Warszawa 1996.

A., H., Świątkowscy, Łowickie [w:] Łódzkie Studia Etnograficzne, t. XIV, Łódź 1972.

H. Świątkowski, Zdobnictwo papierowe i jego twórcy w Łowickiem [w:] Roczniki łowickie, Łowicz 1973.

H. Świderska, Dialekt Księstwa Łowickiego, Warszawa 1929.

www.wikipedia.pl

 

Fotografie: Alicja Dyl, Justyna Król, Ewelina Kwapień, Julita Sarnowska, Piotr Wysocki, Wiktor Antosik, Agata i Jakub Wolscy