Dialekt mazowiecki - Mazowsze dalsze
Tekst gwarowy — Strachówka 1
Justyna Garczyńska   
Informatorka: kobieta, 82 lata, ukończyła szkołę podstawową, a także uczęszczała na kursy szycia w Jadowie; rolnik.

 
Jak się przędło wełnę



No, a później myś...
take były gremple, wjei pani, take take płytki były o, tak jak, jak to, troszki wje... troche szersze ji na
takieij des... to były na takieij skórze takie
jigły, jakieś takie, nie
wjeim z czego to by... i ony nie były proste tylko take były troszke zakrzywjone i to sie do takiego stołka przybijało, wei pani, i to sie rzucało, a
druge znów take było i tak sie to czesało o, sie czesało. Najpe... najpjeirw trzeba było rozskubać te ło, te wełne, no bo to były różne i stonki i nieczyste i późnieij siei odkładało, późnij sie zrobiło take
kula i taki był, jak to, ja już zapo... jak to sie nazywa takiei te. Jak to sie
właściwje nazywało? Krynzyl. I był, był taki prosty, a tu musiał być na takim, o, tak sie dobjeirało takie takie drzewo, wjei pani, przeważnie sosnowe, żeby ony mjały te
igełki, take o, i to późnieij jak sie to
okryńciło to ta wełna nie spadała, ale to musiały tak, tak do dziesińć do
pjetnaście centymetrów, bo to by sieł
zsuneło i to siei pszeyndło.