Dialekt małopolski - Sieradzkie | Kultura ludowa regionu |
Alina Kępińska | ||||||||||||||||||||
Strona 3 z 9 II. Dom i jego wyposażeniePrzed omówieniem domu i jego wyposażenia warto wspomnieć o typie zabudowy domostw. We wsiach Sieradzkiego jest ona różnorodna: od wielodrożnicy poprzez ulicówkę po rzędówkę. Obie opisywane wsie, tj. Chojne i Woźniki, jako wsie duże mają kształt wielodrożnicy, czyli występuje tu kilka sąsiadujących ze sobą ulic, np. w Chojnem są to ulice: Akacjowa, Główna, Osiedlowa, Piaskowa, Polna, Sieradzka, Środkowa i Wąska. Zabudowa zaś Męki, wsi parafialnej dla Woźnik, to typowa ulicówka. Najczęstszą jednak formę usytuowania zabudowań wsi sieradzkich stanowi rzędówkaix. Dawne wiejskie domy były drewniane i kryte strzechą, co poświadcza wypowiedź p. Marii Kubiak z Chojnego: „Tu strzecha, wszyskie były pod słumum. Bardzo dużo dumów takich było, to było wszysko pod słumum”. W takim domu były przeważnie dwie izby i sień, o czym tak mówiła druga z informatorek z Chojnego, p. Józefa Dutkowska: „To mieli albo kuchnie jakoumś, albo jedno miyszkanie i tylko siyń. Jak kogoś było stać. Albo mieli dwa miyszkania, a w środku taki korytarzyk, siyń, albo, albo jedno miyszkanie, bo to dawno to z gliny lepili sobie jak jaskółki te gniazdka”. Najważniejszym miejscem w domu była kuchnia. Jak wspomina ta sama informatorka: „Kuchnie były nie takie malusiyńkie, były wiynksze kuchnie, to by mogło tyż stać łóżko do spania, tam, czy dla starszych, czy jak, żeby było im ciepło. Bo jak zimum to sie nie palyło w obu miyszkaniach, bo tyż nie było czym palić”. Dalej pani Dutkowska mówiła, że wśród wyposażenia kuchni było nie tylko łóżko czy szafa, ale także półki, na których stały „talyrze, miseczki takie w kwiatki ta, były takie salatereczki. Łyżki znowuż powkładane w te łyżniki takie, sie nazywały”. Łyżniki zatem to były maleńkie półeczki połączone spążką, por.: „Spozka i takie było wyżniynte, piłeckum tag ładnie, że te łyżke, te łyżke sie tak włożyło, a potym jum sie tak wykryńciło, i łuna nie wypadła”.
W drugim pomieszczeniu, czyli w izbie stała szafa albo kredens oraz dwa łóżka. Zwykłe rozstawienie tych mebli było następujące: po obu bokach izby łóżka, a między nimi stół, por. wypowiedź „jedno łóżko było z tej struny, drugie – z tej struny, a w środku był stół. Na środku nie było stołu; pomiędzy łóżkami (był)”. Tyłki łóżka, czyli wyższa i węższa obudowa łóżka, były upiększone tzw. panienkami: „i z przodu, i z tyłu, dwa tyłki. I przy tyłku to jest takie grubsze. I było taki wysoki jak słupek i na tym słupku jeszcze paniynka”. Zdobiono nie tylko łóżka, ale całą izbę. Na ścianach wisiały liczne „święte” obrazy, później także duże ślubne fotografie gospodarzy oraz widoki, częste zwłaszcza jelenie na rykowisku. Za ramy obrazów wkładano robione samodzielnie, kolorowe kwiaty z bibuły, a z sufitu zwisały ozdobne pająki. Zarówno zewnętrzny wygląd dawnych domów – i tych starszych, ze strzechą, i nowszych krytych dachówką, jak i ich wnętrza można podziwiać w Sieradzkim Parku Etnograficznym, por. fotografie. W opracowaniu kultury ludowej regionu sieradzkiego Elżbieta Delida pisze: „Wraz z rozwojem budownictwa murowanego ulega zmianie również wyposażenie wnętrza domu. Zauważyć to można także i w chałupach drewnianych, gdzie uległ przebudowie przede wszystkim system paleniskowy, chociaż spotyka się jeszcze rozbudowaną kuchnię z cegły, z piecem chlebowym i „babą”. W jednej wsi, w Chojnem, zachowały się również w niektórych domach, nawet murowanych, tzw. leżuchy stanowiące jakby rodzaj ław z cegły, z jednej strony wspartej o kuchnię, z drugiej o niezbyt wysoki murowany słupek. Wewnątrz leżucha przebiegał w obie strony przewód połączony z paleniskiem kuchennym, odprowadzający dym do głównego komina. Jeszcze do niedawna występowały one niemal w każdym domu. Dawały dodatkowe ciepło, można też było na nich siadać. W dolnej części trzymano pisklęta lub drewno opałowe”x. Tak o leżuchach opowiadała w nagraniu archiwalnym rodowita mieszkanka Chojnego, p. Józefa Dutkowska: „To łogrzywace mówili. Leżuchy przy piecu, przy blasze, przy kuchni. Zrobiuny taki leżuch, i tam były te cugi łod, jak sie paliło łod. Tak, że było sparte, i tam i z powrotym i dopiyro do komina.” Leżuch „był wąski, na dwie cegły, tylko był długawy. Ale nawet ja sama jak przyszłam z kościoła, to jak położyłam sobie koc i poduszke, bo to było troszke podwyższune, bo, żeby dym dobrze poszedł, żeby sie nie kurzy, nie kopciło, to tak sie wygrzołam. I to było takie gorące, cieplutkie, tak sie było można wygrzoć. A wszystko polekwidowane. Już teraz nie ma, już teraz byście nie znaleźli u nas takiego, takiego leżucha”. Swoistym okapem nad dawną kuchnią był tak zwany kapturek, o czym mówiła ta sama informatorka: „A tu jeszcze do góry na pare, to były takie kapturki, nad kuchnium. Żeby jak sie paruje z garków, tyn kapturek, żeby nie szło na miyszkanie, żeby wilgoci nie było. Tak, żeby pary nie było. (...) Teraz to już niy ma tych kapturków, pokasowane już teraz”. Część kuchni przy piecu nazywała się zapieckiem, który tak został określony w nagraniu archiwalnym: „zapiecek to taki kuńcik. To tam za piecym, to jak, jak kury chciały siedzić, czy późnij już sie nasadzało na kurczątka, to tam sie posadziło, żeby było ciepło. Wie pani, żeby sie kury nie, nie, nie poprzezimbiały tam, żeby nie, żeby miały ciepło”. |
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|