Dialekt mazowiecki - Warmia | Kultura ludowa |
Ewelina Kwapień | ||||||||||||||||||||||||||||
Strona 6 z 8 Obrzędowość rodzinna
NarodzinyWierzono, że urodzenie dziecka wróży krzyk sowy pójdźki. Odnosiło się to zwłaszcza do dziecka nieślubnego. Wiele było zakazów i nakazów związanych z przyszłym zdrowiem dziecka. Np. kobieta w ciąży nie powinna przechodzić pod sznurem, żeby dziecko nie udusiło się pępowiną. Nie powinna również patrzeć na nic brzydkiego, aby dziecko nie było brzydkie czy nie patrzeć przez dziurkę od klucza, aby nie miało zeza. Narodzonemu dziecku, podobnie jak w innych regionach Polski, wiąże się czerwoną wstążeczkę, aby uchronić je od czarów. Tę samą właściwość miały również przedmioty ze stali kładzione pod pościel dziecka: igła, nóż czy kawałek kosy.
Zakazy i nakazy dotyczyły również położnicy. W pierwszych tygodniach połogu nie mogła ona wychodzić z domu lub poza obręb gospodarstwa, ponieważ była szczególnie narażona na działanie czarów. Jeśli już musiała to zrobić, powinna była wpiąć igłę ostrzem do góry w ubranie. Położnica nie powinna również wykonywać pewnych czynności, np. piec chleba czy ciasta, ponieważ nie udałyby się. Obecnie symbolicznym obrzędem włączenia dziecka do rodziny jest chrzest, ale zachowało się wiele dawnych, niechrześcijańskich praktyk magicznych. Np. przed chrztem ojciec dziecka kładł na progu domu siekierę, aby wracając z kościoła do domu, przejść przez nią. Na Warmii Mazurach nazywa się rodziców chrzestnych patek i patka, a na Mazurach Wschodnich trzymacz i trzymaczka. Oni to dają dziecku symboliczne prezenty, np. pióra dla chłopców czy igły dla dziewczynki, a także piszą na karteczce życzenia dla dziecka, które wkładają w becik. Znany był również zwyczaj symbolicznego bicia miotłą rocznego dziecka na progu domu, aby wypędzić z niego zło i przyjąć go do rodziny.
WeseleDo końca XIX wieku obrzęd weselny na Mazurach i Warmii zachował się bardzo dobrze. Różnice w obrzędowości w obu regionach wynikają przede wszystkim z różnicy wyznaniowej. Na protestanckich Mazurach wesela odbywały się zwykle w piątek, a na katolickiej Warmii w poniedziałek lub wtorek, bo w psiątek i soboty był post.
Pierwszą częścią wesela były zaręczyny, czyli zmówiny. Swata, który zajmował się rozmowami między rodzicami panny i kawalera (ten okres rozmów to tzw. rajbowanie) nazywano rajką. Podczas jego wizyty uzgadniano termin wesela oraz wybierano osoby placmistrza, starszych drużbów i druhen. Placmistrzem był zwykle wesoły i dowcipny gospodarz, na tydzień przed weselem objeżdżał konno wszystkie gospodarstwa i zapraszał gości. Podczas samej uroczystości jego zadaniem było zabawianie gości oraz dopilnowanie, aby obrzęd odbył się zgodnie z tradycją. Wygłaszał również toasty, tzw. biwaty oraz rymowanki adresowane do poszczególnych uczestników w czasie zbierania datków na muzykę i kucharki. Wesele dawniej odbywało się w domu panny młodej. W przeddzień uroczystości w domu panny zbierały się druhny, które plotły dla panny wieniec i szykowały ozdoby z zielonych gałązek. O północy odbywały się oczepiny, a także – na niektórych obszarach – zwyczaj wykupu wianka. Na weselach tańczono dawne, tradycyjne tańce, jak np. kosejder, żabka, chodzony, dziad i baba. Po dwóch lub więcej dniach następowały przenosiny młodej do domu pana młodego, a tydzień później – poprawiny. Wtedy też na Mazurach młodzi składali pierwszą wizytę rodzicom żony.
PogrzebO śmierci, podobnie jak w innych regionach Polski, przeczuwają zwierzęta, np. wyjący pies z pyskiem skierowanym do dołu, sowa pójdźka, prychający koń czy kura piejąca jak kogut, a czasem również świerszcz cykający w ścianie. O śmierci zawiadamia się krewnych i sąsiadów, a także zwierzęta mieszkające w danym gospodarstwie. W domu, w którym leży zmarły obowiązuje zakaz wykonywania większości prac, np. palenia w piecu czy pieczenia chleba. Nie wolno też nic z domu pożyczać, gdyż inaczej szczęście by odeszło od domu. Nieboszczyka ubiera się w strój świąteczny (świąteczną oblekę), a młodych – jak na wesele. Woda, którą myje się zmarłego musi być zawsze wylana w odpowiednie miejsce, czyli np. tam, gdzie nic nie rośnie i nikt nie chodzi lub pod wóz, na którym wiezie się zmarłego. Wierzono bowiem, że woda ta jest nieczysta i może spowodować nieszczęście. Osoba, która myła zmarłego powinna również przestrzegać pewnych zakazów, np. nie mogła doić krowy lub brać wody ze studni. Nie wolno było również, w izbie w której leżał zmarły, zamykać drzwi na klucz, aby dusza nie została w domu i nie błąkała się. Ostatnią noc, którą zmarły spędzał w domu nazywano pustą. Wtedy to, zwłaszcza na Mazurach, czuwano przy nieboszczyku, modlono się i śpiewano pieśni. Po pogrzebie odbywała się stypa, zwana też skórką, pogrzebem, a także pochodzącą z języka Prusów nazwą cerm (pruskie sermen oznaczające ucztę pogrzebową odbywaną na cmentarzu). Dawniej obowiązywał specjalny dobór potraw podczas stypy, a obecnie na niektórych terenach nie spożywa się wtedy mięsa. Wierzono również, że na uczcie przebywa duch zmarłego, dlatego zostawiano dla niego pusty stołek, nakryty płóciennym ręcznikiem, na którym była spuszczona trumna do grobu. W niektórych wsiach na tym stołku kładzie się jedzenie, które o 12 w nocy zanosi na ręczniku na rozstaje dróg. W ten sposób odprowadza się zmarłą duszę. Na niektórych obszarach zachował się jeszcze zwyczaj zanoszenia jedzenia na grób po pogrzebie.
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|