Dialekt małopolski - Lubelszczyzna wschodnia
Tekst gwarowy — Moniatycze 1 PDF Drukuj Email
Aleksandra Krawczyk-Wieczorek   
Wieś: Moniatycze
Nagranie: Paweł Wiszomirski
Zapis i opracowanie: Aleksandra Krawczyk-Wieczorek
Informatorka: Wanda Łopacka, ur. w 1934 r. w Jankach koło Hrubieszowa kilka kilometrów na zachód od Moniatycz). Ukończyła 4 klasy szkoły podstawowej. Wyjeżdżała jedynie do Hrubieszowa.


Potańcówki






Kjedyś? Kiedyś taniec to
był naprawde: polka…
ouberek to to już było zakładanie, to sie kiedyś zakładało. Dajmy na to, jak ja bym poszła na… na óberek, tańczyć, to chłopcy sie zakładali,
ilie ona wytrwa. Ódbijali. Pięć, sześć, siedem chłopców, a jedna dziwczynka, ilie ona wytrwa tego oberka. Więc ta dziwczynka
zarabjała. Czy na czeykoulade, czy na cukierki, czy na… jak jak latem było, czy na doubrego loda. No bo to kiedyś co to, to… ludzie róbili w domu. A jak sie coś dzieś trafiło, to to było jak… ja wjem? Ziarko w morzu. No i i takim… to to była taka właśnie moja młodość, o. A ja byłam taka sprytna, ży ja wszyskich
przytańczyłam, bo ja tańczyłam
przyz noge. Nie tak jak to sie poudbijali oboma nougami, tyl’ko ja przyz noge tańczyłam, tak że ja wszyskim mogłam przytańczyć, ja sie ni ma… nie męczyłam. To już jak szed ten zakład z chłoupakami to już… ja już widziałam, że oni sie zakładajo, że idzie
chtoś do mnie. A szed najpierw taki, co ni umiał tańczyć. Żeby ja go
uczyła, żeby ja sie zmynczyła. A ja nie tak nie… Bo jak przyz noge sie tańczy, to tak sie i chłópaka ni męczy i sam sie niei męczy. Ja mówi: czekaj, dou tego chłoupaka. Żeby nawet i obcy był, bo oni nasyłali, bo przecież to kiedyś… No to teraz teyż zjeżdżajo sie na te… jak to nazywajo… dyskouteka. A kiedyś nie, kiedyś tyl’ko była potańcówka si nazywało. To to było tak o dajmy na to, jak ja byłam na Jankach, to to były Mójsławice i Móniatycze, i Nowosiółki, więcyj chłopców ni było. To tak jak… wybirali chłoupaka z drugiej wjoski, a ja go musiałam znać. No bo musiałam znać, no bo
inaczy bym nie poszła tańczyć. O bo to tak było już, jeżeli znasz chłopca, to idziesz z nim tańczyć. A jak nie, to niei ma zakładu. I oni
przygrywali. Więc oni musieli dawać chłopca takiego, co dziwczynka znała, żeby mogła tańczyć. To przytańczyła sześć, siedem razy. I krzyczo już: dosyć! dosyć, bo już zakład wygrała.
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »