Dialekt śląski - Śląsk środkowy
Tekst gwarowy — Kosztowy 1 PDF Drukuj Email
Monika Kresa   
Informator: Tomasz Wrona – urodzony w 1970 roku w Tychach, wykształcenie wyższe magisterskie, nauczyciel historii w gimnazjum w Mysłowicach.

Nagrała: Aleksandra Kowalewska. Spisała i opracowała: Monika Kresa. Weryfikacja: Halina Karaś.


Ubrania



Nazywóm sie Tomasz Wrona,
jestek kosztowiokiym, miyszkom tutaj na Kosztowach od samego urodzenio, jestech z dziada, pradziada
Śląuzokiym.
Wszyjscy moi przodkowie godoli po śląusku i jo tyż godóm chocioż na co dzień jestech
rechtorym, czyli nauczycielem, w gimnazjum numer jedeyn w
Mysowicach. Mom
czydzieści siedym lot i całkie moje życie
przeżyłech tukej w Mys(ł)owicach.
Musza wom p(owi)edzieć, że
hań
downij wygloundało to troszka jinaczej, właściwe miasto to było same centrum Mysowic, a wszystkie dzisiejsze dzielnice pierwyj były gminami, były pola, łąki, szumiały drzewa, ale potym
prziszły czasy gierkowskie i stwierdzili, że trza stowiać nowe
familoki, wielkie bloki z wielkij płyty i
zaczyni wysyłać koparki, pola zaczyli zabudowywać i dzisioj dużo
czynś downych wiosek jest przebudowana na mjasta, mieszkajom tam
roztomajte ludzie z roztomajtych regiounów Polski, nie zawsze umiemy się
ś niemi dogodać, bo jedni godajom po górolsku, drudzy gadajom po kaszubsku, a czeci jeszcze jakoś inaksij, nie wszyjscy chcom tyż zrozumieć nos, ftórzy godajom po śląsku, no i czasami było tak, że czasami były spory, a czasami szło sie ś nimi dogodać, umieli my razeym roztomaite
rzecy robić, poradzili my na przykłod tyż
łoblykać sie w stroje, bo jo łod
najdowniejsych czasów bardzo rod jest strojom.
Maluja
szlajfki, tam tako szlajfka jest wystawiouno, maluja fortuchy, mom zebrano bardzo wielko wiedza, jak kiedyś sie te stroje nosiło, bo dzisiaj właściwie ostało w Mysowicach pora osób, ftore noszo takie stroje na
beztydzień. Mom miyndzy innymi tako
ciotka Mońcia, ftoro tyż
poradzi malować, poradzi szyć i tak naprowda, to z cołki okolicy ludzie przyjeżdżajo do nij i sprawiajom se stroje. Tu mieydzy innymi chciołech pokozać moja
cera, ftóra mao strój właśnie uszyty przez ciotka Mońcia. To był
geszyŋk ciotki na urodziny łod, łod mojej cery,
jag mioła sześć lot to go dostała. Ciotka Mońcia jest ciekawym
cłowiekiym, bo tak bardzo
przoła
strojoum, że
jag mioła szesnaście lot to się
przeblykła, przód chodziła po pańsku, czyli współcześnie ubrano, poteym się oblykła w
kecki jako sprawiała, to nojprzód, nojprzód były łachy na
beztydzieyń
jag i sie niszczyły, psuły łachy takie, co po
chałpie chodziła, to po prostu
matka jej sprawiali, bo godało sie za dwoje, czyli per wy, sprowiali łachy, no ji musza wóm pedzieć, że tak coraz bardzij, coraz bardzij, potem jij sprawiła komplet do kościouła, no i tak ciotka się przeblykli i chodzom do dzisiaj, na co dzień, na beztydzień po
chopsku. Mojij
dziołsze ówczesnyj tyż się tak podobało chodzić w kieckach, że
do procesje, do różnych łodpustów na żniwne, tyż się oblykała za druhna, w taki paradny strój, we winiec na
gowie, w szlajfki, w malowane fortuchy, w szyrokie kecki, a jak
prziszło do tego, że mieli my się razem żynić, doszli my do wniosku, że zrobiemy takie wesele jak pierwej bywało, wesele w stroju, wesele bryczkami, wesele z
gościami tyż po chopsku.
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »