Dialekt wielkopolski - Krajna
Tekst gwarowy — Rudna 2 PDF Drukuj Email
Irena Harasimowicz   
Rudna gm. Złotów, woj. wielkopolskie
Tekst nagrały Marta Osińska i Wioleta Sawicka, 29.12.2007. Przepisała Aleksandra Krawczyk-Wieczorek, weryfikacja zapisu i opracowanie - Irena Harasimowicz.

Inrformatorka: Teresa Groszczyk

Ur. w Witorówku (pow. pilski, gm. Łobżenica) w 1927 r. Rodzice pochodzili z Wiktorówka i z Rudna, byli rolnikami. Informatorka ukończyła 4 lata szkoły podstawowej, przez rok chodziła do szkoły niemieckiej. Pracowała w gospodarstwie, nie podróżowała.
Wieś była w zaborze niemieckim, przez pewien czas większość mieszkańców znała język niemiecki.

Powrót z wojny

Teraz te Ruski byli, jesteśmy już takie wszyskie przestraszone byli, że jeśli my jak łóżka zrobili, to
wszyisko szło paczyć pod łóżkamy, czy ktoś jakiś Rusek nie lieży al’bo coś.
Pierzyny wszysko już było zrobióne tyko do spania, ni? No i tu od razu… Jedną razą słuchamy –
, nie. Ruskie jado. Jedy, co to za hałas!
Wszyiscy żeśmy sie pochowali. Moja siostra, znaczy jego żona, ni, poszła i położyła sie tam dzieś w jakieś rzeczy stare, i tam w tych rzeczach tako była przykryto, że
zostałabyi tam,
byi została. A ja żem w koszuli nocny za tym,
kouminym
stojała,
ni. A
szwagier
przyszed, jak zawsze, przyszed, roze… usiad zaraz tak koło drzwi, z koryta… mieliśmy taki
koryitarzyik przed tym, tako altanke z
kwiatamyi, szed do kuchni,
usiad
si koło… w kuchni na krzesłach, były krzesła. Usiad, buty se
zdursał, nie. I tak myśle, juże ten Rusek zzurcał buty, przyjdzie, ni? Ja za kouminem w tyj koszuli, a szwager mówi: Boże, łóżka
zroubjone,
nikogo ni ma… co te? Toć on tamte mieszkanie znał, obszed wszyisko, ni, i mówi: musze zobaczyć na góre. Tedy jak mnie [
zoboczuł], to sie
przelunk, ni, bo mówi, ktoś w
biołej koszuli stoi… Co tam jest grane? Przyszed, ja mówie: Jezu, szwagier! Ni. I mówi: co tutaj grane je? Gdzie jest Mietka? Żona jego, ni. Ja mówie:
szwager, on jest… ona jest tam gdzieś w rzeczach, gdzieś sie zatuliła i szwagier. A
winiós
jo już
nieżyiwo, całkiem była precz, całkiem była precz, by sie tam została. Że był ni da… w tyj chwili nikt nie doszed, to by sie została tam, ni. Także jo
uratował i on… Przyszed, mówi: po coście sie tak chowali? Bo
myiśleli, że Ruski
idom, wiesz, Ruski. Od tych Rusków, co żeśmy mieli, wiesz, już dosyć. […] A przyniós, ta! Tyle tego smalcu i opał, i tego no, oleju, tego wszyskigo, oni byli bardzo bogate, mieli dużo resztówky, bogate, bogate ludzie byli, nie. Tego wszyskigo nanosił. Nie by kochany, no
teroz tego. A te dzieci to nie był durch tatuś, tylko dobry wuja. Bo wzioł jech na
reynke, bo
jiszcze tatusia nie poznawali, bo
tyn roczek miał, nie, a tyn coś przeszło dwa, nie poznawali, to był tylko dobry wuja i koniec, i na tym sie skończyło, nie.
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »